Tara Sivec "Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości"


Gdyby ktoś kazał opisać mi tę książkę jednym zdaniem, byłby to niekończący się ciąg "hahaha". Nie dlatego, że Pokusy i łakocie to karykatura literatury. W żadnym wypadku. To chyba najśmieszniejsza lektura, z jaką miałam do czynienia w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Od razu mówię, że nie mamy do czynienia ze skomplikowaną fabułą. Główna bohaterka, Claire, ma poważny problem. Studiuje, ma już swoje lata i jakoś tak wyszło, że nigdy wcześniej nie była w łóżku z żadnym mężczyzną. Toż to niedopuszczalne. Dziewczyna postanawia to zmienić. Udaje się ze znajomymi na imprezę. Ma tylko jeden cel - pozbyć się ciążącego jej balastu. 
Kilka piw później ona i nieziemsko przystojny mężczyzna, którego imienia kobieta nie zna, lądują w łóżku. Claire ucieka rano, nie poznawszy imienia kochanka, czego szybko przyjdzie jej pożałować. Po pięciu tygodniach okazuje się bowiem, że jest w ciąży. Tatusia jej dziecka nie sposób odnaleźć, więc Claire decyduje się na samotne macierzyństwo. Może liczyć oczywiście na pomoc ojca, George'a i przyjaciółki Liz, która postanawia otworzyć własną działalność. Proponuje Claire pracę. I to jaką. Stateczna matka małego chłopca ma sprzedawać akcesoria dla dorosłych.
Po pięciu latach dochodzi do spotkania Claire i Cartera. Mężczyzna nie poznaje kobiety. Kiedy dowiaduje się, że ma z nią dziecko, postanawia wziąć za nie odpowiedzialność. Nie jest to łatwe zadanie. Trudno bowiem okiełznać malca mającego uwielbienie do używania brzydkich słów i kopania mężczyzn tam, gdzie słońce nie świeci. Załamałabym się, gdybym miała takie dziecko. Czasem miałam wrażenie, że nie jest po tym ojcu, po którym być powinien. Bardziej pasowałby na syna Drew.
Claire jest roztrzepana i lekkomyślna. Decyzje podejmuje pod wpływem impulsu. Ich skutki są opłakane. Jednak nie sposób jej nie polubić. To bohaterka oryginalna. Nie znam drugiej takiej, która miałaby tendencję do pakowania się w coraz bardziej żenujące historie. Ale w tym już jej urok. Pozwólcie mi się teraz chwilę porozpływać nad Carterem. Co prawda GPS na moim palcu powinien teraz zacząć pikać, bo ja już swojego Cartera mam, ale może mąż się nie dowie, że zachwycam się innym ;) Ojciec Gavina, syna Claire okazuje się złotym człowiekiem. Sama uległabym jego urokowi. Jeszcze sposób, w jaki mówi on o seksie... Symfonia smaku. Takie rzeczy to ja mogę czytać.
Największym plusem Pokus i łakoci są dwuznaczność i humor. Nie sposób przy tej książce zachować powagę. Ja musiałam sobie robić przerwy w lekturze, bo mój brzuch nie wytrzymywał napadów śmiechu i niewiele widziałam poprzez łzy. Tara Sivec stworzyła kapitalną opowieść, której nic nie brakuje. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po takie książki, by oderwać się od rzeczywistości.
Wiem, że okładka nie zachęca raczej do czytania, ale warto sięgnąć po Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczną rzecz o miłości. Czas spędzony z tą lekturą na pewno nie będzie stracony. To nie tylko zabawna opowieść, ale także historia o dojrzewaniu i o tym, jaki wpływ na nasze życie mają podjęte pochopnie decyzje. Mam nadzieję, że zżyjecie się z Claire i Carterem. Tego Wam życzę.

Tara Sivec
Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości
Wydawnictwo Helion
Gliwice 2014

Udostępnij ten post

4 komentarze :

  1. O ile raczej nie przepadam za tego typu książkami, to ta wydaje mi się być całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na Twoją opinię co do "Anatomii prawdy" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może się okazać, że mi się całkiem spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ale gdy tylko będę miała chwile wolnego czasu na pewno się za nią zabiorę.
    www.nacpana-ksiazkami.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka