Wendy Holden "Chłopiec i pies"


Spróbujcie wyobrazić sobie taką sytuację: budzicie się nagle w ciele psa i orientujecie się, że leżycie przywiązani do torów. Słyszycie nadjeżdżający pociąg. Czujecie paraliżujący strach i ból. Wiecie, że nie możecie się uwolnić i czeka was śmierć. Cudem udaje się wam przetrwać. Płacicie za to cenę kalectwa. Brzmi okrutnie, prawda? Niestety, ta historia zdarzyła się naprawdę.
Haatchi, bo o nim mowa, to pies rasy anatolian, którego właściciele skazali na śmierć. On jednak, na przekór wszystkim, postanowił walczyć o przetrwanie. Stracił co prawda łapę i ogon, lecz nie poddał się. Podbijał serca zajmujących się nim osób. Opiekunowie bali się, że pies nie znajdzie domu. Rehabilitacja i koszty utrzymania tego zwierzęcia były bardzo duże. Oprócz tego, Haatchi był kaleką, a niewielu ludzi chce przyjąć pod swój dach takiego psa. Jednak wszystko wkrótce miało się zmienić. Od uśpienia uratowała go pewna rodzina.
Owen urodził się z niezwykle rzadką chorobą genetyczną - zespołem Schwartza-Jampena, który powodował, że skurcze mięśni nadawały chłopcu niecodzienny wyraz twarzy. Rodzice malca rozwiedli się. Opiekę nad nim przejął ojciec, jednak matka uczestniczyła w wychowaniu dziecka. Tylko w obecności rodziców i macochy, Colleen, ten nieśmiały chłopczyk otwierał się. Nie lubił wychodzić z domu, bo wszyscy się na niego patrzyli. Świat Owena wywrócił się do góry nogami, gdy w domu pojawił się Haatchi. Chłopiec zaczął wtedy żyć. Stał się odważny i zaczął zdobywać przyjaciół.
Na tę historię natknęłam się kilka miesięcy temu, więc gdy tylko zobaczyłam książkę na półce w księgarni, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Od samego początku łzy płynęły ciurkiem po mojej twarzy. Nie potrafiłam bez emocji podejść do tego, co działo się kiedyś z Haatchim. Wiedziałam, że to zdarzyło się naprawdę i czułam, jak moje serce krwawi w trakcie lektury. Nie mogę pojąć jakim trzeba być potworem, żeby tak skrzywdzić zwierzę.
Pokochałam Willa, Owena i Colleen. To macocha odmieniła życie swojego pasierba. Dzięki niej Haatchi znalazł się w ich domu. Ta kobieta jest wspaniałą osobą. Pokochała dziecko męża bezgraniczną miłością. Nie starała się zastąpić mu matki. Wielokrotnie podkreślała, że nią nie jest. Nie chciała robić przykrości mamie chłopca, Kim.
Swoją postawą ujął mnie Will, tata Owena. Nie opuścił rodziny, gdy dowiedział się, że syn jest chory. Poświęcił się wychowaniu go. Zrezygnował z kariery i starał się jak mógł, by chłopiec miał w miarę normalne dzieciństwo. Ze łzami w oczach czytałam fragment mówiący o tym, jak wyglądał ślub Willa i Colleen. Owen był drużbą. Oddałabym wiele, żeby mieć takiego ojca.
Pozostaje jeszcze tytułowy chłopiec. Owen urzekł mnie tym, że nie był samolubny, chociaż choruje. Nie wychowano go tak, by uważał się za pępek świata. On stara się żyć tak, jak jego rówieśnicy. Nie potrzebuje litości. Płakałam, gdy czytałam o próbie zrobienia rodzicom śniadania. Miałam wtedy poczucie ogromnej niesprawiedliwości, że tak kochane dziecko zostało w okrutny sposób doświadczone przez życie.
Autorka nie zaserwowała czytelnikom powieści fabularnej. Dała im do ręki piękną biografię. Prawdziwą historię o miłości i poświęceniu. Widzimy proces przemiany Owena pod wpływem Haatchiego. Ten malec dla wielu ludzi powinien stać się wzorem do naśladowania. Cieszę się, że mogłam poznać historię rodziny, która choć borykała się z własnymi problemami, postanowiła pomóc skrzywdzonemu przez ludzi psu. Myślę, że tę książkę powinien przeczytać każdy. Bez względu na zainteresowania. Ta opowieść jest krótka, bo trwa nadal, ale uczy o życiu więcej, niż niejedno wielotomowe dzieło napisane przez psychologów. Jeśli powstaną kolejne opowieści o Owenie i Haatchim - na pewno po nie sięgnę. Póki co, będę śledzić ich losy na Facebooku, do czego i Was zachęcam.
Poznajcie tę historię. Uwierzcie mi, nie będziecie w stanie o niej zapomnieć. Mam nadzieję, że pokochacie rodzinę Owena i Haatchiego tak mocno jak ja. Zanim jednak sięgniecie po Chłopca i psa, zaopatrzcie się w zapas chusteczek higienicznych. Na pewno się przydadzą.

Wendy Holden
Chłopiec i pies
Wydawnictwo Amber
Warszawa 2015

Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Zapowiada się rzeczywiście pełna wzruszeń historia :) Na pewno przeczytam, gdy trafię na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna książka się zapowiada. Na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna historia.... ech, życie też potrafi pisać wspaniałe scenariusze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że piszesz o tych chusteczkach. Koniecznie muszę zrobić duży zapas. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno po nią sięgnę ;)
    www.nacpana-ksiazkami.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być piękne... tylko obawiam się, czy nie za piękne, że będę ryczeć. A tego to ja nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie historie podnoszą na duchu, pies przyjacielem człowieka/ dziecka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka