Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka "Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość"

28 marca 2016 roku zmarł niezwykły człowiek, ksiądz Jan Kaczkowski. Był, jak to sam siebie określał, onkocelebrytą, ale też bardzo uczynnym człowiekiem. Chociaż chorował na raka, nie załamywał się chorobą i starał się jak najlepiej wykorzystać czas, który mu pozostał. O czym jest ta książka?

Ksiądz Kaczkowski opowiada o swojej rodzinie. Jego bliscy nie byli szczególnie religijni, nie chodzili do kościoła. Jak więc doszło do tego, że młody Janek trafił do seminarium? Ja Wam tego nie powiem, musicie dowiedzieć się tego sami. 

Ta publikacja jest niezwykła. Wywołuje na twarzy uśmiech, ale także wprowadza w stan zadumy, czasem nawet doprowadza czytelnika do łez. Na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.

Nie ze wszystkimi postulatami księdza Kaczkowskiego jestem w stanie się zgodzić, ale spodobało mi się to, co napisał o małżeństwie. Niedawno wyszłam za mąż. Jestem nieustannie bombardowana pytaniami o dziecko. W końcu po ślubie od razu powinnam zabrać się do roboty. Ksiądz Kaczkowski powiedział, że to wcale nie jest tak, że w każdym małżeństwie muszą pojawić się dzieci. Nie wszyscy ludzie są stworzeni do bycia rodzicami. Małżeństwo to przede wszystkim jedność męża i żony i dopóki będą oni w niej trwać, ich związek ma rację bytu. W końcu ślub bierze się przede wszystkim po to, by być ze sobą na dobre i na złe, wspierać się i dopełniać. Ksiądz Kaczkowski podkreślił, że seks w życiu małżonków jest niezwykle ważny, bo dzięki niemu między mężem a żoną buduje się niezwykła więź.

Główny bohater tej opowieści był niezwykle inteligentnym człowiekiem. Był wobec swoich wiernych wymagający, spowiedzi u niego trwały dość długo, ale on sam dawał z siebie wielu. Na pewno był kimś, z kogo warto brać przykład. Był charyzmatyczny, otwarty i nie bał wyrażać się swojej opinii. Poruszał tematy, o których przedstawiciele Kościoła raczej milczą. Pedofilia, gwałty - to są tematy tabu. Nie mówi się także głośno o powołaniach. 

Podziwiam podejście księdza Kaczkowskiego do choroby. Mówił, że nie ma szału, ale jest rak. Nie siedział ze spuszczoną głową, nie załamywał rąk. Działał. Niestety, nowotwór w końcu go pokonał. Szkoda, że tak niezwykły człowiek odszedł tak młodo. 

Jeżeli szukacie dobrej lektury, przy której będziecie nie tylko się śmiać, ale również zastanowić się nad pewnymi sprawami, mogę Wam z czystym sercem polecić tę publikację.

Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka
Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość
Wydawnictwo WAM
Kraków 2015

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Poluję na tę książkę, ale na razie wypożyczona w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu sprawiłam sobie komplet książek ks. Kaczkowskiego. Zaczęłam od "Szału nie ma, jest rak" i naprawdę wiele emocji przeżyłam przy tej skromnej książeczce (bo wszak to broszurka, nie książka) - od śmiechu, przez zadumę, po łzy w oczach. "Życie na pełnej petardzie" będzie następne w kolejce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam "Szału nie ma, jest rak", będę musiała nadrobić zaległości :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać jakiejś książki autora, ale kiedyś na pewno tą zaległość odrobię.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka