Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #70 Simon Beckett

Problem bezpłodności dotyka coraz większej ilości par. Dla większości z nich jedyną szansą na poczęcie własnego dziecka jest in vitro. To w naszym kraju temat tabu, nie mówi się o nim głośno, a pary, które zdecydowały się na ten krok, są szykanowane przez księży i moherowe berety. Ja osobiście nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Nie uważam dzieci z in vitro za potwory. Co z tego, że zostały powołane do życia w inny sposób?

Kate, główna bohaterka Zimnych ogni jest kobietą spełnioną zawodowo. Jednak jej życie prywatne to zupełnie inna bajka. Po rozstaniu z Paulem nie wierzy już w miłość, nie chce wchodzić w kolejny związek. Chce jednak jednego: dziecka. Jej instynkt macierzyński jest na tyle silny, że kobieta  zrobi wszystko, by urodzić własne maleństwo. Tylko jak to zrobić, skoro do tego potrzebne są 2 osoby? Opcje są dwie: skorzystać ze sztucznego zapłodnienia lub znaleźć faceta, który po prostu zgodzi się zostać dawcą nasienia bez zobowiązań. Kate wybiera drugą opcję. Chce wiedzieć, kim będzie ojciec jej dziecka. Nie spodziewa się jednak tego, w jakie problemy wpakuje się na własne życzenie.

To moje pierwsze spotkanie z tym autorem i choć słyszałam dość kiepskie opinie na temat książki, mnie przypadła ona do gustu. Czytało się ją dobrze, szybko i wciągnęłam się w akcję od samego początku.

Znam kogoś, kto był kiedyś w sytuacji Kate, więc czytając o niej, mogłam porównać jej zachowanie z tym, w jaki sposób zachowywała się ta osoba. Poczynania Kate były bardzo rzeczywiste. Chciała mieć dziecko za wszelką cenę. Patrząc na pociechy swojej przyjaciółki, wyobrażała sobie własne dzieci. Czuła, że jej zegar biologiczny tyka. Postanowiła więc dopiąć swego. Udało jej się poznać Alexa Turnera, człowieka, który odpowiedział na ogłoszenie dotyczące poczęcia dziecka bez późniejszych zobowiązań. Mężczyzna szybko ją oczarował i Kate wydawało się, że dobrze zrobiła. Nie wiedziała, jak bardzo się myliła.

Autor pokazuje w książce, do czego są zdolni zdesperowani ludzie. Kate byłam jeszcze w stanie zrozumieć. Jak pisałam, znam kogoś, kto był na jej miejscu i wiem, co taka osoba przeżywa, patrząc na matki z dziećmi, wiedząc, że ona może nie mieć własnego. Nie oceniam jej zachowania, chociaż niektórych decyzji, jakie podjęła, nie jestem w stanie zrozumieć. W żaden sposób nie potrafiłam za to ogarnąć Alexa. Dlaczego? Tego już musicie dowiedzieć się sami. Boję się, że mogę zdradzić za dużo.
Czy powieść trzyma w napięciu? Może i nie siedziałam napięta jak struna, ale parę zwrotów akcji mnie zaskoczyło. Zwłaszcza pod koniec książki, choć muszę powiedzieć, że w pewnym momencie to, co się działo, przypominało mi Złodzieja tożsamości z Angeliną Jolie i Ethanem Hawkiem w rolach głównych. Zakończenie powieści było jej dobrym zwieńczeniem. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ta historia mogła mieć inny finał.


Jeżeli szukacie dobrego thrillera psychologicznego, myślę, że możecie rozejrzeć się za tą książką. Mnie, osobę żądną krwi, usatysfakcjonowała, więc może i wam przypadnie do gustu. Nie polecam raczej jej czytania wrażliwym czytelnikom oraz kobietom w ciąży lub mających malutkie dzieci. To nie jest zbyt dobry pomysł. Możecie tylko narazić się na niepotrzebny stres i nocne koszmary.

Simon Beckett
Zimne ognie
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Czarna Owca.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Ja jestem kobietą w ciąży hihi, ale przyznam, że autora uwielbiam i na pewno sięgnę po Zimne ognie. Ze swojej strony polecam serię o antropologu Davidzie Hunterze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ta ksiązka jest intrygująca, musze ją sobie zapisać. A co do kobiet w ciąży... ogólnie pozycji kobiet w Polsce - brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka