Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #86 Michael Tsokos "Smak śmierci"

Ktoś w okrutny sposób morduje starsze panie i wypisuje na ich ciałach wiadomość. Sprawą zajmuje się doktor Fred Abel, który nie jest w stanie zliczyć tego, ilu zmarłych przewinęło się przez stół, na którym przeprowadza sekcje. Badanie DNA wykazuje, że za wszystkim stoi dawny przyjaciel głównego bohatera, Lars. Mężczyźni walczyli kiedyś razem na froncie. Abel nie może uwierzyć w jego winę. Może i przyjaciel do świętych nie należał, ale nie był na tyle szalony, by okradać i mordować starsze panie. Podejrzany zostaje zatrzymany. Na domiar złego okazuje się, że jego chora na białaczkę córka umiera. Chce pożegnać się z ojcem, ale jak to zrobić, gdy ten przebywa za kratami? Czy Lars faktycznie stoi za serią morderstw? Dokąd zaprowadzi doktora jego prywatne śledztwo?


Ostatnio w moje łaski wracają tego typu książki. Byłam bardzo ciekawa tego, w jaki sposób świat zbrodni przedstawi mi ktoś, kto go bardzo dobrze zna. Michael Tsokos jest bowiem lekarzem medycyny sądowej i swoje w życiu już widział.

Powieść przypomina nieco raporty śledczych. Dla autora opisywane tu okropieństwa są czymś normalnym i nie robią na nim takiego wrażenia, jak na nas. Fred Abel już nieraz obcował ze śmiercią i nie jest ona dla niego niczym nowym. Nie mówię, że to coś złego. Nic z tych rzeczy. Dzięki temu powieść staje się realistyczna. Jednak sprawa morderstwa staruszek jest inna niż pozostałe. Abel zaczyna się w nią angażować emocjonalnie. Zna osobę oskarżoną o popełnienie zbrodni. Chce ufać swojemu przyjacielowi, jednak dowody ewidentnie świadczą na jego niekorzyść. Zwłaszcza wyniki badań DNA. O tym, kto miał rację, musicie przekonać się sami.

Książkę czyta się błyskawicznie, choć niektóre opisy mrożą krew w żyłach. Nie brakuje tu szaleńców, których wyczyny nie pozwolą Wam spać spokojnie. Nie można narzekać na nudę. Dzieje się sporo. Wielu wątków nie da się przewidzieć. Michael Tsokos popełnił całkiem zgrabny thriller, który do końca trzyma w napięciu. Mam za to "ale" do polskiego tłumacza. Przestępca jest z uporem maniaka nazywany seryjnym kilerem. Może i angielki miałam ładnych parę lat temu, ale z tego, co wiem, killer to po polsku zabójca, a nie kiler. Dlaczego tego nie przetłumaczono? I jeszcze jeden kwiatek. Pewien śledczy chciał szybko skończyć pracę, bo jechał do domu, gdzie jego żona przygotowała summer party. Fakt, jechać na letnie przyjęcie to trochę siara... Pomijając te wpadki, Smak śmierci nie ma większych mankamentów.

Jeżeli chcecie przeczytać powieść o zbrodni napisaną przez kogoś, kto przez wiele lat miał z nią do czynienia - polecam tę książkę. Nie powinniście raczej być rozczarowani.

Michael Tsokos
Smak śmierci
Wydawnictwo Amber
Warszawa 2016

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka