Liz Flanagan "Lato Eden"

Dzień, w którym okazało się, że Eden zniknęła, zaczął się dla jej przyjaciółki, Jess normalnie. Nic nie wskazywało na to, że stało się coś złego. Kiedy dziewczyna dowiaduje się, że Eden nie wróciła do domu, postanawia ją odnaleźć. Szuka wskazówek, idąc tropem wspólnie spędzonego lata, które różniło się od poprzednich wakacji pod wieloma względami. Jess przygląda się skrzętnie ukrywanym przez przyjaciółkę tajemnicą. Okazuje się, że nie tylko ona miała sekrety. Dokąd poszukiwania zaprowadzą Jess? Czego dowie się nie tylko o Eden, ale także o samej sobie? Czy dziewczęta faktycznie znają się tak dobrze, jak wszystkim się wydaje?


Sięgając po tę książkę, nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać. Bohaterki były nastoletnimi dziewczętami, a ja swoje lata już na karku mam i bałam się nieco tego, że nie zrozumiem ich problemów i nie będę w stanie wczuć się w klimat Lata Eden. Niepotrzebnie. Przepadłam już od pierwszych stron i spędziłam z tą książką bardzo udane popołudnie.

Historię poznajemy z perspektywy Jess, nieśmiałej gotki, która zaprzyjaźniła się z lubianą przez wszystkich Eden. Stanowiły uzupełniający się duet. Spędzały wspólnie niemal każdą wolną chwilę i wspierały się w najtrudniejszych chwilach. Obie zostały skrzywdzone przez życie. W przypadku jednej z nich blizny pozostały na ciele, w przypadku drugiej, poraniona została głównie dusza. Teraz Eden zniknęła. Jess nie dopuszcza do siebie myśli, że przyjaciółka może nie żyć. Wierzy w to, że uda się jej ją odnaleźć, choć może to nie być takie proste zadanie.

Ta powieść pokazuje nam, że czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że właściwie nie znamy osoby, z którą się przyjaźnimy. Każdy z nas ma tajemnice i pozwala odkryć siebie tylko w niewielkim stopniu. Tak właśnie było z dziewczętami. Autorka stawia przed nami wiele pytań, na które próbujemy odnaleźć wraz z Jess odpowiedź. Nie jest to wcale takie proste zadanie. Powieść raczej nie należy do przewidywalnych, choć skończyła się tak, jak się tego spodziewałam, ale nie czuję się z tego powodu jakoś specjalnie rozczarowana. Tak musiało być i koniec.

Patrząc na okładkę, może się wydawać, że czeka nas lekka lektura. Nic z tego. Owszem, książkę czyta się szybko, ale jest przepełniona emocjami, sporo w niej bólu i cierpienia. Zdarzyło mi się, że w trakcie czytania ocierałam łzy z policzka. Jedna z dziewcząt przekonała się, co to znaczy być inną, niezrozumianą, uznaną za osobę z gorszego sortu. Zgrzytałam zębami, czytając o takiej niesprawiedliwości.

Co prawda nie jest to historia oparta na faktach, ale autorka opisała ją w taki sposób, że byłabym w stanie uwierzyć, że coś takiego kiedyś się stało. Wszystko jest dopracowane. Bohaterowie są z krwi i kości, swobodnie ze sobą rozmawiają. Spodobało mi się to, że Liz Flanagan nie od razu pozwoliła mi poznać dziewczęta. Stopniowo odkrywałam ich przeszłość, dowiadując się co chwilę czegoś nowego. Dzięki temu zaczynałam rozumieć ich zachowanie. Bardzo zżyłam się z Jess. Nie sądziłam, że dożyję tej chwili, gdy poczuję więź z piętnastoletnią bohaterką książki. Myślałam, że te czasy już dawno są za mną.

Książka daje do myślenia. To nie jest czytadło na raz, o którym szybko się zapomni. Polecam kobietom w każdym wieku. Myślę, że wszystkie znajdziecie tutaj coś dla siebie.

Liz Flanagan
Lato Eden
Wydawnictwo IUVI
Kraków 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu IUVI.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka