Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #120 Łukasz Jarosz "Mortem"

Jak czytamy na okładce książki, Mortem jest to "powieść ostra jak chirurgiczny skalpel, mocna jak policyjny taran i ciężka jak burzowa chmura. Przystojniak vel Krwawy Rzeźnik bestialsko morduje kolejne kobiety. Porachunki mafijne dawno wymknęły się spod kontroli samych gangsterów. Zwyrodnialcy szukają coraz bardziej wyrafinowanych sposobów na zaspokajanie żądz. Do tego sezon na zabójstwa jest intensywny niczym padający deszcz. W tym wszystkim znajduje się naznaczony przeszłością i bez przyszłości Łukasz Kowalczyk, wraz ze swoimi partnerami z wydziału zabójstw. Ten czas zmieni wszystko. Będziecie mieć w tym udział". Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Od razu zaznaczam, że nie jest to książka dla wszystkich. Jeśli drażnią Was pojawiające się w literaturze przekleństwa, lepiej poszukajcie czegoś innego do czytania. Bowiem w tej powieści pojawia się sporo niecenzuralnego słownictwa. Oprócz tego mamy całą masę policyjnego slangu, który został na szczęście wytłumaczony w przypisach, bo nie wszystkie określenia mogą być dla niewtajemniczonych osób jasne.

Muszę powiedzieć, że mam ogromny problem z tą powieścią. Lubię książki ze zbrodnią w tle, ale miałam problem, żeby wczuć się w klimat tej historii. Opór stawiał mi przede wszystkim, nazwę to, męski język. To było dla mnie zbyt soczyste i brutalne. Sporo czasu zajęło mi przeczytanie tej książki. I nie mogę powiedzieć, że jest zła, ale to raczej nie moje klimaty.

Główny bohater niespecjalnie wzbudził moją sympatię. Był dla mnie chamem, ale kiedy nieco lepiej go poznałam, doszłam do wniosku, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, i miewa ludzkie odruchy. Pozostałe postaci są też dobrze zarysowane i nie stanowią wyłącznie tła dla powieści.

Nie można narzekać na nudę. Fabuła jest przemyślana i dobrze poprowadzona. Autor potrafi budować napięcie i udało mu się mnie zaskoczyć. Jeśli zdecydujecie się na lekturę tej książki, musicie mieć na uwadze to, że Łukasz Jarosz nie bawi się w wygładzanie opowiedzianej przez siebie historii. Wszystko jest powiedziane dosadnie, więc jeśli macie słabe żołądki, możecie mieć problem z lekturą. I zdecydowanie odradzam czytanie tej powieści przy jedzeniu. To może się bardzo źle skończyć.

Łukasz Jarosz
Mortem
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Uwielbiam czytać książki utrzymane w takim klimacie, ale te przekleństwa mnie odstraszają. Nie lubię, kiedy są nadużywane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony jestem ciekawa takiej mocnej polskiej powieści. Z drugiej, mam pewne obawy. Choć pewnie, gdybym miała szansę przeczytać tę powieść, wygrałaby ciekawość.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka