Maciej Siembieda "Miejsce i imię"

Jakub Kania powraca. Tym razem otrzymuje od Instytutu Pamięci Jad Waszem w Jerozolimie zlecenie odnalezienia miejsca pochówku holenderskich Żydów zamordowanych w niewielkim obozie koncentracyjnym na Górze św. Anny. Mężczyzna odkrywa, że zwierzchnik obozu, generał SS Albrecht Schmelt miał tam szlifiernię diamentów, która przerabiała materiał przewożony przez holenderskich Żydów wyciąganych z transportu do Oświęcimia. Komu i dlaczego zależy na odnalezieniu grobów?
Nawet nie macie pojęcia, jak czekałam na premierę tej powieści. Maciej Siembieda zachwycił mnie swoim 444, więc poprzeczka była podniesiona dość wysoko. Czy Miejsce i imię ją przeskoczyło? Przekonajcie się sami.

Akcja powieści toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych. By lepiej zrozumieć to, co się działo kiedyś, przenosimy się do przeszłości. Podróż rozpoczyna się jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej, w 1920 roku. Nie musicie obawiać się tego, że pogubicie się w czasie i miejscu. Autor panuje nad tym, co się dzieje. Poza tym wszelkie zmiany są zasygnalizowane.

II wojna światowa nigdy nie była moim konikiem, więc nie miałam pojęcia o istnieniu obozu koncentracyjnego na Górze św. Anny. Dzięki lekturze tej książki postanowiłam czegoś się na jego temat dowiedzieć. Także dziękuję autorowi za tę lekcję historii.

Powieść od pierwszych stron wciąga. Nie można narzekać na nudę, choć są chwile, gdy akcja zwalnia. Zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się Kasia i Marysia, ale nie mówię, że jest to coś złego. Takie wytchnienie było potrzebne. Przy okazji jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że chciałabym, żeby Jakub Kania mnie adoptował. To bohater, którego nie da się nie lubić. Jest sympatyczny i uparty w dążeniu do celu. 

Maciej Siembieda mógłby uczyć Dana Browna jak pisze się książki. Nadal jestem na etapie badania tego, co jest prawdą, a co nie, ale wszystko zostało przedstawione w tak realistyczny sposób, że kupuję całą tę historię. Jestem w stanie uwierzyć, że coś takiego mogło mieć miejsce.

Myślę, że jest to gratka nie tylko dla pasjonatów II wojny światowej, ale także wszystkich osób, które szukają dobrej książki o odkrywaniu tajemnic z przeszłości. To kawał dobrej powieści, trzymającej od początku do końca w napięciu. Nie byłam w stanie przewidzieć tego, co się stanie i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jak umiejętny sposób Maciej Siembieda łączy ze sobą historię i fikcję literacką. Jestem głodna kolejnych wrażeń i mam nadzieję, że nie będę musiała na nie długo czekać.

Maciej Siembieda
Miejsce i imię
Wydawnictwo Wielka Litera
Warszawa 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka