Keith Donohue "O chłopcu, który rysował potwory"

Trzy lata temu siedmioletni Jack Peter Keenan omal nie utopił się w oceanie. To wydarzenie sprawiło, że chłopiec zaczął się śmiertelnie bać wychodzenia z domu. Całe dnie spędza na rysowaniu potworów. Nagle w życiu jego rodziny zaczynają dziać się niecodzienne rzeczy. Holly, matka Jacka Petera, słyszy nocami dziwne odgłosy dobiegające od strony oceanu. Jej mąż Tim krąży po plaży, rozpaczliwie poszukując grasującej na wydmach niesamowitej zjawy. W to wszystko zostaje uwikłany jedyny przyjaciel chłopca, Nick. Co dzieje się w domu Keenanów?


Nie miałam w stosunku do tej książki właściwie żadnych oczekiwań. Powiem więcej, myślałam, że się od niej odbiję, bo będę za stara na lekturę. Jednak ta historia mnie wciągnęła.

Nie powiem, że polubiłam głównego bohatera, bo był dla mnie totalnie antypatyczny. Zdecydowanie bardziej wolałam jego matkę i przyjaciela. To, co się z nimi działo, interesowało mnie bardziej niż przygody Jacka. Jego ojciec też niespecjalnie przypadł mi do gustu. Nie znaczy to oczywiście, że ci bohaterowie byli źle wykreowani. Po prostu nie polubiłam się z nimi.

Sam pomysł na fabułę był intrygujący. Nie chcę jednak zbytnio wdawać się w szczegóły. W każdym razie pewne wątki są zaczerpnięte z innych dzieł kultury. Nie spodziewałam się tego, że książka wciągnie mnie aż tak bardzo. Były momenty, gdy w trakcie czytania czułam niepokój i nie pogniewałabym się, gdyby na podstawie tej powieści powstał kiedyś film. To mogłoby być coś, co wzbudzi w widzu niepokój. Bo potencjał w tym jest. Tylko nie pogniewałabym się, gdyby finał został nieco zmodyfikowany. Dla mnie to było takie meh. Nie jestem usatysfakcjonowana zakończeniem i spodziewałam się czegoś lepszego. Ono było zbyt oczywiste.

Może i nie będziecie się po lekturze budzić z krzykiem, ale mimo wszystko książka ma swój klimat. Najlepiej zabrać się za nią w zimowy wieczór. Wtedy jej klimat jeszcze bardziej wciśnie w fotel. Teraz, w letnich miesiącach, może nie zrobić aż tak dużego wrażenia.

Podejrzewam, że powieść może przypaść do gustu bardziej młodszym czytelnikom, ale i starsi mogą znaleźć coś dla siebie. Co prawda wielu czytelników może się dość szybko zorientować, o co chodzi, ale i tak lektura może sprawić nieco frajdy.

Keith Donohue
O chłopcu, który rysował potwory
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2019

Udostępnij ten post

4 komentarze :

  1. Już sam opis fabuły jest ciekawy. Jest mrocznie i tajemniczo, a to lubię w tego typu książkach. Jestem ciekawa jak ja odebrałabym głównego bohatera, czy też losy innych bardziej by mnie zaciekawiły. Szkoda tylko, że zakończenie jest tak oczywiste, ale skoro książka skierowana jest bardziej do młodszych czytelników to można przymknąć na to oko. Chętnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. opis ciekawy, tytuł ciekawy jestem nią serio zainteresowana. A ta zjawia grasująca w okolicach plaży przywodzi mi na myśl legendę o La Lloronie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Totalnie książka dla mnie, więc możliwie zajrzę do niej ;D

    MÓJ BLOG
    MÓJ FACEBOOK
    MÓJ INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka