Klaudia Bianek "Jedyne takie miejsce"

Lena miała 16 lat, gdy została samotną matką, która postanowiła nigdy nie wyjawiać prawdy o tym, kim jest ojciec jej synka. Zamknięta w sobie, odizolowana od rówieśników każdego dnia uczy się być lepsza nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla swojego dziecka. Alan właśnie zakończył czteroletni związek z dziewczyną, nakrywając ją na zdradzie. Przyjeżdża do dziadka, by wyleczyć złamane serce. Po raz pierwszy od wielu lat spotyka się z przyjaciółką z dzieciństwa. 
Przez pewien czas ta książka wyskakiwała mi ze wszystkich możliwych mediów społecznościowych. Postanowiłam więc sprawdzić, czy faktycznie jest taka dobra, jak wszyscy mówią.

Początek i koniec książki były bardzo dobre. Środek pozostawił mi sporo do życzenia. Główni bohaterowie kompletnie mnie do siebie nie przekonali. Byli płascy, jednowymiarowi. Kiedy po latach ich drogi znów się przecięły, stali się niemal nie do zniesienia. Zwłaszcza Lena. To jej roztrząsanie, że chłopak jej nie będzie chciał, bo ona jest biedna, a on bogaty. Alan aż tak bardzo mi nie działał na nerwy. Marcel, syn dziewczyny, był uroczy, choć irytowało mnie to, że wszyscy podkreślali, jaki to on jest wspaniały, dziadek Alana i babcia Leny dali się lubić.

To nie jest zła książka, ale zaliczyła trochę wpadek. To debiut, więc można na pewne rzeczy przymknąć nieco oko, choć przydałaby się jeszcze jedna redakcja tekstu. Skoro na przykład ktoś robi daną rzecz (na przykład masuje się po brzuchu, żeby pokazać, że coś mu smakowało), to nie trzeba o tym jeszcze raz mówić. Czytelnik zorientuje się, o co chodzi. Zakończenie było do bólu przewidywalne. Poza tym nie do końca uwierzyłam w to, co stanęło Lenie i Alanowi na drodze do częstego spotykania się. Ja rozumiem, że gdyby mieszkali na dwóch końcach świata, to odległość mogłaby stanowić problem, ale jeśli dobrze pamiętam trzy godziny jazdy - no bez jaj. Czasem ludzie tyle codziennie muszą jeździć do pracy i żyją.

Sam klimat powieści mnie urzekł. Pochodzę z niewielkiej miejscowości, przeprowadziłam się do miasta i powrót w rodzinne strony to dla mnie ucieczka od zgiełku, więc rozumiem, że można się wsią zachwycać. Za to na pewno będzie ode mnie plus. Szkoda tylko, że sporo tu schematów, stereotypów i czytelnik niczym właściwie nie jest zaskoczony, a czasem może być zmęczony ilością lukru, która z niektórych stron się wylewa.

Książkę czyta się lekko, więc jeśli szukacie powieści, przy której nieco odpoczniecie od cięższych klimatów, to możecie ją przeczytać. Raczej dla młodszych czytelników, choć i starsi mogą znaleźć tu coś dla siebie.

Klaudia Bianek
Jedyne takie miejsce
We need YA
Poznań 2019

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka