Laura Chudzyńska "Kryształowe dzieci"

 

Czy istnieje środek, który jest w stanie odebrać ci ciało i duszę?

Tak. Nie musisz po nim jeść i spać, nie czujesz zmęczenia, a jedynie euforię, pobudzenie, błogostan. Dryfujesz na cienkiej granicy usypanej białym pyłem między życiem a śmiercią i nie zdajesz sobie sprawy, że za chwilę pochłonie cię bez reszty, a ty nie będziesz już w stanie powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejną dawkę.

Właśnie tak działa mefedron i jego pochodne. O jego destrukcyjnej sile przekonała się piątka znajomych: Sedonia, Miriam, Kaja, Oskar i Natan. Ci młodzi ludzie spotkali się przypadkiem, dzieląc między sobą sploty wydarzeń, które wkrótce uświadomią im, że przypadki nie istnieją. Każdy z nich ma inny powód, by sięgnąć po narkotyk. Czy uda im się wyrwać ze świata o strukturze kryształu?

Jestem po filologii polskiej, ale brakuje mi słów, żeby opisać to, co czuję po lekturze tej książki. Kiedy patrzyłam na jej okładkę, nie spodziewałam się, że tak bardzo mną wstrząśnie. O ile czytanie książki liczącej sobie niecałe 300 stron zajmuje mi parę godzin, o tyle czytanie tej zajęło mi grubo ponad tydzień, prawie dwa. I nie chodzi mi wcale o to, że to literacki potworek, którego nie da się czytać. Nie, to bardzo dobrze napisana książka. Tyle tylko, że jej fabuła po prostu dała mi w twarz, wyrwała serce, zdeptała je i sprawiła, że długo nie będę w stanie o niej zapomnieć. Ale to dobrze, myślę, że ta książka powinna być czytana ku przestrodze. Przez wszystkich. Żeby uczyć się na błędach innych, nie na swoich własnych, które w takim przypadku mogą mieć naprawdę tragiczne skutki.

Jak już wspomniałam, książka nie jest obszerna, ale ma naprawdę spory kaliber. Opowiada o młodych ludziach uzależnionych od dopalaczy. Kiedy czytałam o tym, co ich spotkało, doszłam do wniosku, że w sumie w porównaniu z nimi to ja nie mam problemów. Miałam ochotę krzyczeć z każdą kolejną stroną, z każdym zdaniem, z którym się zapoznawałam. Czytanie tej książki niemal fizycznie mnie bolało. Historie do tej książki napisało samo życie. I to przeraża mnie najbardziej. Chociaż nie, najbardziej przeraża mnie to, że takich dzieciaków, które szukają ucieczki w dopalaczach, jest o wiele więcej. I to nie zawsze są dzieci z rodzin patologicznych, które powielają złe wzorce.

Najbardziej poruszyła mnie historia Kai. Nie umiałam jej spokojnie czytać, czułam, że wszystko w środku mi się rozrywa z każdą kolejną stroną. Historie pozostałych bohaterów też nie były łatwe do przejścia, ale ta najdłużej pozostaje w mojej pamięci. Były momenty, gdy płakałam w trakcie czytania o Kai. Nie umiem napisać lepszej rekomendacji dla tej książki. Nie jest łatwo mnie tak poruszyć. Laurze Chudzyńskiej się to udało. Kompletnie za to odtrącało mnie od Natana. Strasznie drażnią mnie ludzie z takim podejściem do życia. Starałam się nie oceniać żadnego z bohaterów, bo nie mam do tego prawa, nigdy nie byłam na ich miejscu, ale do niego nie umiałam podejść bez negatywnych emocji.

Myślę, że to powinna być lektura obowiązkowa w szkole. Wstrząśnie młodzieżą bardziej niż cokolwiek innego. Zwłaszcza że historie bohaterów zostały napisane przez samo życie. To nie jest wymysł autorki.

Dopalacze były, są i będą problemem, ludzie w różnym wieku będą po nie sięgać z różnych powodów. Wielu z nich się od nich uzależni. Wiele historii będzie miało tragiczny finał. I to boli. Jeśli szukacie dobrej książki opartej na faktach, która da wam do myślenia, polecam tę książkę.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Novae Res.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka