Katie Mack "Koniec wszystkiego. Scenariusze kosmicznej apokalipsy"

 

Jedna z największych wschodzących gwiazd w światowej astrofizyce w przystępny i błyskotliwy sposób przedstawia pięć sposobów, w jaki Wszechświat może się zakończyć, oraz w trakcie fascynującego opisu każdego z tych scenariuszy omawia najważniejsze pojęcia w kosmologii.

Wiemy, że Wszechświat miał początek. Wraz z Wielkim Wybuchem zmienił się ze stanu niewyobrażalnej gęstości w wszechobejmującej kosmicznej kuli ognia do gotującego się płynu materii i energii, kładąc podwaliny dla wszystkiego, od czarnych dziur po pewną skalistą planetę krążącą wokół gwiazdy w pobliżu krawędzi galaktyki spiralnej, na której narodziło się jedyne życie, jakie dotąd znamy. Ale co stanie się z Wszechświatem na końcu historii? I co to dla nas znaczy teraz?

Prowadząc nas przez najnowsze ustalenia astrofizyki i główne koncepcje w mechanice kwantowej, kosmologii, teorii strun i wiele innych, Koniec wszystkiego w szalenie zabawny i zaskakująco optymistyczny sposób dociera do najdalszych zakątków wszystkiego, co wiemy o kosmosie.

Dziś opowiem Wam o książce, z której dowiecie się, co się stanie, jak to wszystko pier***, znaczy się, jak się świat skończy. Ale wiecie, nie chodzi o koniec świata z filmów, gdzie wszystko się wali, pali i kosmici lecą. Chodzi o koniec wszechświata na przykład po tym, jak Słońce pochłonie planety.

Od razu mówię, że nie ma co czytać tej książki wieczorem. Padniecie po paru stronach. Sama łapałam się na tym, że wieczorem coś przeczytałam, a rano nie pamiętałam co. Do tej książki najlepiej podejść ze świeżym umysłem, inaczej niewiele z lektury wyniesiecie.

Książka jest ciekawa, autorka ma lekkie pióro, nie brakuje też humoru, ale czasem wchodzi na takie tematy, że nie ma opcji, żeby nie poruszyła trudnych do ogarnięcia przez śmiertelnika zagadnień z fizyki. To troszkę utrudnia lekturę, ale nie powiem, że jest jakiś wielki dramat pod tym kątem.

Ta publikacja nie tylko wzbudza ciekawość, jeśli chodzi o to, co stanie się ze wszechświatem za kilkaset lat, ale też nieco przeraża. Wiadomo, że to, co miało swój początek, musi mieć swój koniec, ale czuję ciarki na całym ciele, gdy przypomnę sobie potencjalne wizje końca wszystkiego. Uwierzcie mi, to, co pokazują filmy katastroficzne, to pikuś. Ciekawi, co mam na myśli? Sięgnijcie w takim razie po tę publikację. Moim zdaniem warto.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka