Kristy Robinett "Tęczowy Most. Opowieści czworonożnych przyjaciół z nieba"

 

Śmierć zwierzęcia wywołuje jeden z najsilniejszych rodzajów bólu. Nawet jeśli wiemy, że nadszedł już jego czas, aby odejść, nie przestajemy cierpieć i tęsknić. Ta książka jest jak kojący kompres na złamane serce – przypomina nam, że nawet po opuszczeniu ciał fizycznych zwierzęta dalej żyją w formie duchowej i obdarzają nas niesłabnącym uczuciem.
Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę, nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Nieco obawiałam się tego, że to będzie historia o zwierzęcym medium, które wywołuje psiaki i kociaki. Jeśli też mieliście takie obawy, to spokojnie, możecie odetchnąć z ulgą. Owszem, pojawiają się tu pewne wątki spirytystyczne, ezoteryczne, jednak nie o tym jest ta książka.

To przede wszystkim przepiękna historia o miłości, przywiązaniu. Nawet nie spodziewałam się tego, że aż tak bardzo mnie poruszy. Podejrzewam, że większość z Was straciła kiedyś swojego pupila. Ja już to parę razy przerabiałam. I nieważne, czy to był chomik, pies czy kot, przeżywałam bardzo mocno to rozstanie.

Zwierzęta kochają nas bezwarunkowo. Dla nich nie liczy się to, jak wyglądamy, kim jesteśmy. Ważne, żebyśmy się nimi opiekowali. Niejednokrotnie są w stanie uratować nam życie. Wyczuwają choroby na długo przed tym wystąpieniem objawów. Znam kilka osób, których psy wyczuły nowotwór. Sama miałam kota, który ogrzewał mi kręgosłup, gdy dość mocno sobie go potrzaskałam. Potrafił też bezbłędnie wyczuć mój nastrój.

Autorka opisuje historie o pożegnaniach. I choć niejednokrotnie czytałam je ze łzami w oczach, było w nich coś, co dawało mi nadzieję, ogrzewało pod koniec moje serce. To nie jest przybijająca książka. Myślę, że wielu osobom może pomóc pogodzić się z żałobą po odejściu zwierzęcia. Nie zabrakło też historii o śmierci ludzi. Ich czytanie bolało mnie jeszcze bardziej przez moją żałobę, ale znalazłam też w sobie siłę, by zrobić mały krok naprzód. Nie myślałam, że pomoże mi w tym książka o odchodzeniu zwierząt za Tęczowy Most. A jednak.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Choć emocjonalnie mnie trochę przeorała, nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Co prawda na niektóre historie patrzyłam z przymrużeniem oka, ale cieszę się, że mogłam poznać te zwierzęta i ich właścicieli. Każda opowieść była wyjątkowa, napisana z wyczuwalną miłością. Widać, że autorka włożyła w tę książkę sporo serducha.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Księgarni Tania Książka.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Utrata zwierzęcia jest ciężkim przeżyciem. Z pewnością to wzruszająca i poruszająca książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, to nie są moje klimaty. Zupełnie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka