Sylwia Trojanowska "Łabędź"

 

Poruszająca opowieść o sile rodzinnych więzi, o woli życia, nadziei i miłości, trwających nawet w obliczu okrucieństw wojny.

Rok 1938, podbydgoski Fordon. Młodziutka Anna Łabędź przygotowuje się do rozpoczęcia nauki w warszawskiej szkole pielęgniarskiej. Dziewczyna ma ambitne plany i jest zdecydowana walczyć o marzenia, dlatego zatrudnia się w kawiarni, by zarobić pieniądze na nowy etap życia. Początkowo wszystko układa się po jej myśli, ale Fortuna bywa ślepa.

Anna musi stawić czoła sytuacjom, na które żaden człowiek nie jest w stanie się przygotować, oraz dokonać wyboru między wiernością wobec więzów krwi a zakazaną miłością. Na jej drodze staje bowiem tajemniczy Niemiec. Dziewczyna, znając przywiązanie swojego ojca do wartości narodowych, czuje się podczas spotkań z ukochanym tak, jakby zdradzała rodzinę. Mężczyzna natomiast wie, że naziści zabiliby go, gdyby dowiedzieli się o jego relacji z Polką.

Wiszące w powietrzu widmo wojny postawi ich oboje w obliczu dramatycznego wyboru.

Dziś będzie parę słów o książce, która może przypaść do gustu fanom "Stulecia Winnych" Ałbeny Grabowskiej. Według mnie te dwie powieści są do siebie podobne, jeśli chodzi o klimat.

Podbydgoski Fordon, rok 1938. Anna Łabędź ma niebawem rozpocząć naukę w warszawskiej szkole pielęgniarskiej. Jednak los ma wobec niej inne plany. Dziewczyna musi odłożyć przeprowadzkę, by zaopiekować się bliskimi. Na jej drodze staje Gustaw, Niemiec. Zaczyna się rodzic między nimi zakazane uczucie.

Przyznam szczerze, że kiedy czytałam opis książki, że będzie to historia o zakazanej miłości, poczułam, że nieco mrozi mi się krew w żyłach. Wiecie, że ja z takimi motywami to tak średnio. Raczej unikam romansów. Tu jednak ta zakazana miłość nie wybija się na pierwszy plan. Owszem, gra bardzo ważną rolę, ale nie wszystko kręci się wokół niej, więc jeśli tego się obawialiście, to mogę Was uspokoić.

Bardzo mocno rozbudowana jest warstwa obyczajowa, która dotyczy rodziny Ani - jej rodziców i braci. Zżyłam się z tymi bohaterami i w związku z tym kilka razy pękło mi serce. Los bardzo mocno doświadczył rodzinę Łabędziów. A to byli dobrzy ludzie. Polubiłam zwłaszcza Olka. Był, zaraz po Ani, moim ulubionym bohaterem. Rozpierała mnie duma, gdy widziałam, jaką drogę przeszedł.

W trakcie lektury towarzyszyła mi cała gama emocji. Kilka razy czułam, jak gotuje mi się krew w żyłach, gdy widziałam, co robi ojciec Antka. Gołą pupą bym go na pal nadziała. Pod koniec książki, gdy wojenna zawierucha rozszalała się na dobre, trudno było mi powstrzymać łzy.

Sylwia Trojanowska oczarowała mnie tą historią. Poruszyła najgłębsze zakamarki mojej duszy. Ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą "Łabędź", jest ogromny. I nie chodzi mi tylko o to, w jakim czasie ma miejsce akcja, ale przede wszystkim o rozterki Anny. Kogo wybrać - rodzinę, w której się wychowała, czy człowieka, którego pokochała, a który jest uważany za wroga? Dobra książka, polecam.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Lubię sięgać po literaturę wojenną. Tej ksiażki jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że historia warta przeczytania, tym bardziej jeśli wywołuje tyle emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa i zachęcająca recenzja. Znam już autorkę i chętnie sięgnę po kolejny tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka