Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #413 Ewa Waligóra "Zabójcza wycieczka"

 

Energiczna przewodniczka po Warszawie, Magda Łaszyńska, otrzymuje zlecenie opieki nad ekscentryczną grupą polonusów z Wielkiej Brytanii. Kiedy rutynowa impreza zamienia się w pełną niespodzianek i zamętu kryminalną aferę, do akcji wkracza policja w osobie przystojnego komisarza Izydora Kościeszy. Wkrótce okazuje się, że korzenie całej historii sięgają dwudziestolecia międzywojennego i okupacji.

Magda miota się, próbując realizować program mimo obecności irytującego komisarza i realnego zagrożenia ze strony mordercy. Akcja rozwija się w zawrotnym tempie. Jest tu humor, groza, miłość, namiętność, smutek i tajemnica.

Romantyczny kryminał w scenerii współczesnej i dawnej Warszawy.

Dzisiaj będzie krótko o komedii kryminalnej, podczas lektury której nie zaśmiałam się ani razu, ale książka mi się podobała. To nie był mój typ humoru, nie bawią mnie na przykład faceci, którzy dziwią się temu, jak szybko kobieta zmienia nastroje czy obcokrajowiec kaleczący język polski.

Sama historia co prawda na początku nieco się dłużyła, ale w końcu mnie wciągnęła, choć szybko zorientowałam się, kto jest czarnym charakterem na tym dancingu. Jednak chciałam się przekonać, czy miałam rację. I polubiłam też część bohaterów. Magda była dobrze napisana, od Izydora mnie odrzucało od samego początku.

Na plus zaliczam wstawki z XX wieku, to było bardzo ciekawe. I nawet wzruszające. Nieco obawiałam się tego, jak wplecenie tych wydarzeń wypadnie w komedii kryminalnej, ale autorce udało się wyjść z tego obronną ręką. Przeszłość nawet podobała mi się bardziej niż teraźniejszość. Szkoda, że było jej tak mało. Nie spodziewałam się tego, że troszkę mnie za serce ta książka ściśnie. Rozwiązanie kryminalnej zagadki, cała intryga, zdecydowanie też na plus.

Za to mówię wielkie nie wątkowi romansowemu. Kompletnie do mnie nie przemówił i aż zgrzytałam zębami, kiedy o tym czytałam. Nie przepadam za takimi wątkami, a tu mam wrażenie, że romans był wciśnięty na siłę i nie miał właściwie żadnej podbudowy. Jeśli z jakiegoś powodu ten romans miał mnie bawić, to coś poszło nie tak.

To była całkiem niezła książka. Liczyłam na to, że się pośmieję, nie wyszło, ale za to historia nadrobiła w innych aspektach i nie żałuję, że po nią sięgnęłam.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka