Jakub Luty oraz Daniel Borowczak, policjanci znani z powieści „Dług krwi”, powracają do Ożarowa Mazowieckiego, by rozwiązać następną tajemniczą sprawę. Właśnie zaginęła jedna z mieszkanek miasta, a okoliczności jej zniknięcia są co najmniej dziwne… W dodatku nikt nie wie, co mogło się z nią stać. Czy została porwana? A może z jakiegoś powodu sama uciekła? Czy w ogóle jeszcze żyje? W pętli niedomówień i zagadek na jaw wychodzą kolejne tajemnice i mroczne sekrety, skrzętnie skrywane przed światem pod maską tradycyjnej, przykładnej rodziny, zaś policjanci coraz bardziej gubią się w domysłach i scenariuszach domniemanych wydarzeń. Tymczasem dni mijają, rozwiązania nie widać, a czas ucieka – zwłaszcza że w sprawę zaczynają mieszać się wścibscy dziennikarze, starający się za wszelką cenę udowodnić nieporadność policji.
Pewnego dnia jedna z mieszkanek Ożarowa Mazowieckiego zaginęła bez śladu. Co mogło stać się z kobietą? Miała pewne nieprzyjemności związane z jednym z sąsiadów, ale czy to możliwe, żeby mężczyzna przyczynił się do jej zniknięcia? Czas mija, a poszukiwania nie przynoszą rezultatu. Na dodatek w sprawę zaczynają się mieszać dziennikarze, którzy wyczuli krew.
W opisie książki możecie przeczytać, że w tej historii pojawiają się policjanci, którzy byli bohaterami innej powieści. Jednak moim zdaniem można spokojnie czytać "Zaginioną" bez znajomości "Długu krwi".
Przyznam szczerze, że początek książki mnie nie wciągnął. Ot, starsza pani przyszła na policję, żeby zgłosić problem z jedną osobą. I do momentu jej zaginięcia, odrywałam się kilka razy od czytania, nie czując potrzeby kontynuacji lektury. Ale starsza pani nagle przepadła. I zaczęło się robić ciekawie. Spod dywanu zaczęły wysypywać się zamiatane tam od dawna sprawy.
Grzegorz Gołębiowski nie stosuje w swojej powieści dłużyzn. Przekazuje potrzebne informacje, nie ubarwia opisów. Wiemy to, co jest nam potrzebne do zrozumienia fabuły. I dzięki temu powieść czyta się szybko.
Sprawa zaginięcia pani Stanisławy mnie zaintrygowała. Zastanawiałam się, komu taka kobieta mogła podpaść. Czy osoba, której złe zachowanie zgłaszała na policji, mogła chcieć się jej pozbyć. Nie spodziewałam się tego, dokąd zaprowadzi mnie śledztwo. Znałam ją niedługo, ale jakoś ciężko mi na sercu, gdy przypomnę sobie, co się z nią stało.
Ludzi znamy na tyle, na ile nam siebie pokażą. I w przypadku tej powieści te słowa się sprawdzają. Pozory mogą mylić. I to bardzo. Zwłaszcza jeśli pewne rzeczy chce się przykryć pod płaszczykiem idealnej rodziny. W powieści przebija się komentarz na temat tego, co dzieje się w naszym kraju. Przy czym nie jest to wpychane czytelnikowi na siłę w gardło, a w każdym razie ja nie miałam takiego wrażenia.
Może i fabuła nie jest skomplikowana, ale były momenty, które sprawiały, że czułam na sercu jakiś ciężar. Niewypowiedziany żal, brak zrozumienia. Jakoś tak mi ciężko po lekturze tej powieści...
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)