Leigh Bardugo "Familiar"

 

W pewnym zaniedbanym domu skromna pomywaczka skrywa niezwykły talent – dar tworzenia małych cudów.

Gdy pracodawczyni odkrywa sekret swojej służącej, zmusza Luzię do wykorzystania go, by zdobyć uznanie na królewskim dworze.

Zdeterminowana, by zapewnić sobie lepszą przyszłość, Luzia wkracza do świata żądnych władzy arystokratów, zdesperowanych królów i przebiegłych oszustów, w którym granica między magią, nauką a mistyfikacją zaciera się coraz bardziej. W obliczu płonących stosów inkwizycji musi wykorzystać cały swój spryt i determinację, by zdobyć sławę i ukryć prawdę o swoim pochodzeniu. Jednak jej przetrwanie może mieć wysoką cenę – zwłaszcza gdy zmuszona jest zaufać osławionemu Guillénowi Santángelowi, którego własne sekrety mogą doprowadzić do zguby ich oboje.

Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej książce. Fantasy to nie do końca mój gatunek, a jeszcze w recenzjach innych czytelników mignęła mi informacja, że jest tutaj wątek romansowy. Jeśli jesteście ze mną dłużej, wiecie, że ja i romanse niespecjalnie się lubimy. Jednak postanowiłam dać szansę tej powieści ze względu na okres, w którym dzieje się akcja, czyli złoty wiek Hiszpanii, mam do niego słabość.

Luzia to pomywaczka, która odkrywa, że ma pewien nadnaturalny talent. Jak się okazuje, doprowadza on dziewczynę do świata, w którym nieodpowiednie osoby mogą wykorzystać go w bardzo niemoralny sposób.

Miałam z tą książką wzloty i upadki. Początek mnie zaintrygował, byłam ciekawa, jak dokładnie objawia się talent Luzii, co może zrobić i kto będzie tym zainteresowany. Później fabuła nieco mi się dłużyła, na szczęście przestój nie trwał długo. Jeszcze nie pozbierałam się po zakończeniu. Troszkę łezka mi się w oku zakręciła, gdy je czytałam.

Myślę, że ta powieść siadłaby mi bardziej tak z 10 lat temu. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że jej lektura to była strata czasu, bo przeniosłam się do niezwykłego świata, w którym nie mogłam czuć się bezpiecznie. Jednak czułam się trochę za stara, żeby zrozumieć motywy Luzii. Jednak w pewnym momencie stała mi się na swój sposób bliska i nie chciałam, żeby spotkało ją coś złego. Swoje miejsce w moim sercu będzie miał też Santangel, choć nie od początku się polubiliśmy.

Jak już wspomniałam, ta historia przeniosła mnie w miejscu i czasie. Były sceny, które nieco wciskały mnie w fotel, trudno było mi patrzeć na robienie komuś krzywdy. I przyznam szczerze, że nawet znośny był wątek romansowy. Nie rzucił mnie na kolana, nie będę go wspominać z westchnieniem, ale dało się przez niego przejść. I tu uwaga, według mnie ta książka powinna być 18+. Raczej nie dałabym jej do czytania nastoletniej dziewczynie.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka