Norman Davies "Na krańce świata. Podróż historyka przez historię"

Bez względu na to, jak dalece chciałoby się utożsamiać Europę z imperializmem, trzeba przyznać na samym początku, że większość krajów europejskich nigdy nie uczestniczyła w wielkich transkontynentalnych, imperialistycznych przedsięwzięciach.
W 2014 roku Norman Davies odbył podróż dookoła świata, której owocem jest ta publikacja. Jak autor sam przyznaje we wstępie, liczył się z tym, że po powrocie napisze książkę, ale nie wiedział, co będzie zawierać. Robił notatki i czekał na to, co przyniesie kolejny etap podróży. Czym jest więc ta publikacja? Moim zdaniem jest to połączenie książki historycznej ze zbiorem wspomnień z podróży i przewodnikiem turystycznym.

Znam twórczość tego autora, ale tym razem nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po jego publikacji. Po lekturze stwierdzam, że to jedna z lepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Nie da się jej co prawda przeczytać na raz i nie radzę tego robić w łóżku, bo w razie przyśnięcia można sobie podbić oko, ale warto zapoznać się z tą publikacją. Chociażby po to, by przekonać się, czego możemy się spodziewać, wyruszając na przykład do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Azerbejdżanu czy Singapuru.

Norman Davies w swoich wspomnieniach z podróży przemyca nie tylko historię, ale także pochyla się nad współczesnymi problemami próbuje dociec, co sprawiło, że powstały. Nie musicie jednak martwić się, że język, jakim posługuje się autor, Was przytłoczy. Owszem, dostajemy tutaj sporo informacji, ale zostały one podane w przystępny dla czytelnika sposób. Zresztą, jeśli wiecie, w jaki sposób pisze Davies, będziecie wiedzieli czego się spodziewać. Jeżeli zaś nie słyszeliście o nim, a chcecie przekonać się, co ma do zaoferowania, nastawcie się na lekcję historii połączoną z wiedzą o społeczeństwie danego kraju, okraszoną odrobiną anegdot, żeby nieco rozładować ciężar opowieści.

Każdy z 14 rozdziałów skupia się na innym terytorium. Jest też opowiedziany w zupełnie inny sposób. To plus, bowiem nie miałam wrażenia, że w kółko czytam to samo, tylko zmieniają się nazwy miejsc, w których aktualnie przebywa autor. Najbardziej zapadł mi w pamięć rozdział o Tasmanii. W sumie ze wszystkich lokalizacji, o jakich jest tu mowa, o tej wiedziałam najmniej. Mogłam ją poznać dzięki losom skazańców. Żaden inny rozdział nie wywarł na mnie aż takiego wrażenia.

Wspomniałam o anegdotach, które się tu pojawiają. Norman Davies zawarł w swojej opowieści fragmenty pokazujące niedorzeczność pewnych sytuacji, jak na przykład ta z jego wizą wydaną w Azerbejdżanie. Szczęka mi opadła, gdy czytałam o automatach, w których można sobie zakupić złoto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jeszcze w żadnej książce się z tym nie spotkałam. Takie smaczki dają czytelnikowi chwilę oddechu w trakcie lektury.

Nie mówię, że jest to łatwa i przyjemna lektura dla każdego, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkich interesują sprawy związane z dominacją etniczną, imperializmem czy kolonizowaniem innych terenów. Jeżeli jednak chcecie przekonać się, czego podczas podróży nauczył się Norman Davies, polecam tę publikację. Myślę, że będą nią również zainteresowani historycy.

Norman Davies
Na krańce świata. Podróż historyka przez historię
Wydawnictwo Znak
Kraków 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Historię uwielbiam, zarówno ja, jak i mój mąż, więc tą książkę pewnie będziemy sobie wyrywać z rąk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata, nie wyrywajcie sobie tego z rąk, bo ofiarami w ludziach się to skończy. To cegła w twardej oprawie :P

      Usuń
  2. Jakiś czas temu przelotem w telewizji zobaczyłam krótki wywiad z Normanem Davisem i bardzo zainteresowała mnie jego osoba, poczytałam trochę i na tym się skończyło ale ta książka to chyba to czego mi trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią przeczytałabym jakąś książkę Normana Daviesa, ale coś czuję, że na razie nie jest na to czas, już wystarczy mi trudnych lektur na studia. :D Ale może kiedyś, po studiach albo w jakieś wakacje, kiedy złapie mnie ambicja... Bardzo możliwe. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co piszesz, to bardzo ciekawa książka. Jednak chyba jednak nie dla mnie, mogłabym niestety nie docenić jej walorów...

    OdpowiedzUsuń
  5. Norman Davies jak mało, który autor, potrafi w niesamowicie ciekawy sposób opowiadać o historii. Ta książka jest objętościowo potężna, ale czyta się ją tak, jak gdyby słuchało się opowieści snutej przy ognisku. No może nieco poważniejszej opowieści snutej przy ognisku. ;) Niemniej bardzo gorąco polecamy! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka