Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Bernardinum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Bernardinum. Pokaż wszystkie posty

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #12 Dariusz Rekosz "Zamach na Muzeum Hansa Klossa"


Serial o przygodach Hansa Klossa był oglądany przez moich rodziców. Jako mała dziewczynka od czasu do czasu siedziałam z nimi przed telewizorem, ale szybko się nudziłam. Nie bardzo interesowało mnie to, co dzieje się na ekranie, wolałam bawić się lalkami. Dopiero po latach dorosłam do tego, żeby obejrzeć Stawkę większą niż życie. Serial nawet mi się spodobał, więc bez wahania sięgnęłam po książkę Dariusza Rekosza, by przekonać się, o co chodziło z zamachem na otwarte na Śląsku muzeum.
Piotr Owcarz postanawia otworzyć w Katowicach Muzeum Hansa Klossa. Ten pomysł ma swoich zwolenników oraz przeciwników. Nie wszyscy chcą, by w ich mieście stanęła figura tego serialowego bohatera. Projekt zostaje jednak zrealizowany. Nie obeszło się oczywiście bez nieprzyjemnych niespodzianek. W budynku, w którym otworzono ekspozycję, zostaje odnalezione ciało mężczyzny. Myślicie, że na jednym martwym człowieku się zakończy? Jesteście w błędzie. To dopiero początek morderczego żniwa. Kim jest człowiek, który pozostawia po sobie zwłoki ofiar? Dlaczego tak bardzo zależy mu na zniszczeniu Muzeum Hansa Klossa? W kogo skierowany jest jego atak? Na te wszystkie pytania odpowie lektura Zamachu na Muzeum Hansa Klossa.
Podczas czytania tej książki cieszyłam się, że wiem dokładnie gdzie w danym momencie znajdują się bohaterowie. Akcja opowieści dzieje się bowiem w Katowicach, w moim mieście. To tu 6 lat temu otworzono na kilka miesięcy tytułowe muzeum. Dawno już nie zdarzyło mi się czytać historii, która wydarzyła się w pobliżu miejsca, w którym mieszkam. Pojawia się nawet gwara śląska. Jestem Ślązaczką z przypadku, nie mieszkam tu od urodzenia, nie miałam zbyt dużej styczności ze Ślązakami, więc nie "godom", ale rozumiem, gdy ktoś mówi do mnie gwarą, dlatego też nie miałam problemu ze zrozumieniem, o co chodzi bohaterom. Osobom nieznającym śląskiego może to sprawić trudność, tym bardziej, że nie było przypisów. Na szczęście dialogów, w których ktoś "godo" było niewiele. Inaczej książka byłaby zrozumiała wyłącznie dla rodowitych Ślązaków.
Polubiłam rodzinę Wiśniewskich. To byli dobrzy ludzie i miałam nadzieję, że w końcu uśmiechnie się do nich szczęście, choć przez chwilę bałam się, że ich historia może się źle skończyć. Drażnili mnie policjanci i Piotr Owcarz. Do reszty bohaterów mam raczej neutralny stosunek. Zainteresowało mnie wątek dotyczący sklonowania człowieka w czasie krótszym niż dwa tygodnie. Spodobało mi się także to, w jaki sposób poprowadzono akcję. Zamach na Muzeum Hansa Klossa trzyma w napięciu do samego końca. Takie książki lubię. 
Przyznam, że jestem zaskoczona, że tę książkę wydało Wydawnictwo Bernardinum. Nie spodziewałam się, że wypuści na rynek powieść, która miejscami jest bardzo wulgarna i nie brakuje w niej trupów oraz scen seksu. Nie spotkałam się dotąd z tak odważną propozycją tego wydawnictwa.
Komu polecam tę książkę? Osobom, które, podobnie jak ja, lubią historie ze zbrodnią w tle. To kawał całkiem dobrego thrillera. Myślę, że mieszkańcy Śląska także powinni sięgnąć po Zamach na Muzeum Hansa Klossa. Miło jest poczytać historię z własnego podwórka. Uważam, że ta książka bardziej przypadnie do gustu panom. Panie momentami mogą czuć się zniesmaczone, ja sama czasem bywałam, ale i tak nie żałuję tego, że przeczytałam tę książkę. Żałuję tylko, że ta opowieść już się zakończyła.

Dariusz Rekosz
Zamach na Muzeum Hansa Klossa
Wydawnictwo Bernardinum
Pelplin 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi Sztukater 
i Wydawnictwu Bernardinum.

Tadeusz Biedzki "Dziesięć bram świata"


"Mój przyjaciel zakochany w Indiach do szaleństwa, który odwiedził je trzydzieści sześć razy, spędził tam w sumie kilka lat i w Indiach umarł, wcześniej polecając skremować się i rozsypać prochy w świętym Gangesie, powiedział mi przed laty: - Nie zwiedzaj Indii! Indii się nie zwiedza. Indie trzeba przeżyć."

Istnieją na rynku wydawniczym książki podróżnicze, które przedstawiają mniej lub bardziej znane nam miejsca w zupełnie inny sposób. Jedną z nich jest właśnie pozycja autorstwa Tadeusza Biedzkiego - przedsiębiorcy i pisarza podróżującego po całej kuli ziemskiej wraz z żoną.
Pan Tadeusz zabiera nas w dziesięć różnych miejsc. Jak jest napisane na tyle okładki: "Dociera na Jawę i do amazońskiej dżungli, do dzikich plemion Etiopii, świątyń Gruzji, tajemniczego świata Inków i do Mali, gdzie szuka zaginionego podczas wojny przyjaciela. Poznaje nas z cypryjskim Turkiem, który nienawidzi Greków, i Kurdem, który nienawidzi Turków, z syryjskim terrorystą i jego piękną córką, z indyjskimi żebrakami i 'świętymi mężami'." Wiele z miejsc, do których dociera pan Tadeusz jest niezwykle niebezpiecznych. Zdarzyło się, że jego życie wisiało na włosku. Na szczęście udało mu się przeżyć i opisać swoje przejścia w książce. Pozwólcie, że nie będę opisywała każdej z dziesięciu podróży, lecz poświęcę trochę uwagi dwóm, jakie wywarły na mnie największe wrażenie.
Najpierw zaproszę Was do Doliny Omo w Etiopii, gdzie żyją członkowie plemienia Karo. Słyszeliście kiedyś o nim? Ja przyznaję, że dopóki nie przeczytałam Dziesięciu bram świata, nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje. Jak podaje pan Biedzki, zamieszkują oni tylko trzy wioski i są populacją liczącą około tysiąca przedstawicieli. Nic więc dziwnego, że mało kto o nich wie. Karo słyną z tego, że ozdabiają w mistrzowski sposób swoje ciała. Jesteście ciekawi, co jest u nich wyznacznikiem piękna kobiety? Nie duży biust, długie nogi czy smukła sylwetka. Liczy się wielkość krążka, jaki został umieszczony w ich wardze, gdy były małymi dziewczynkami. Wygląda to tak:


Patrząc na to zdjęcie, zastanawiałam się jak można jeść mając w wardze coś takiego. Nie mówiąc już o tym, że wszystko bolało mnie od patrzenia na tę kobietę. Jednak nie chciałam pisać o etiopskich wyznacznikach piękna. Podróż do ludu Karo wstrząsnęła mną z zupełnie innego powodu. Ci ludzie obawiają się mingi, czyli pecha. Jeśli dziecko urodzi się zdeformowane lub wyrżną mu się najpierw górne ząbki - skazane zostaje na śmierć. Wrzuca się je do rzeki lub porzuca w buszu z ziemią w buzi, żeby mingi nie opuściło jego zwłok. Nie wiem, czy zdecydowałabym się na podróż w tamte rejony. Obawiam się, że miałabym koszmary do końca życia.
Drugą wyprawą, nad którą chciałabym się chwilę zatrzymać, był wyjazd do Indii. Ten kraj nigdy nie przestanie mnie fascynować, choć wiem, że wyprawa do niego byłaby prawdziwą szkołą życia. Pan Tadeusz opisuje swoje spotkania ze świętymi mężami - sadhu. Ci mężczyźni nie tylko potrafią uleczyć chorego człowieka, ale są także w stanie przeżyć kilka dni zakopani pod ziemią. To robi wrażenie. Wiecie, co jeszcze mnie zainteresowało? Fragment opisujący żebraków. W Indiach żebractwo to nie tylko sposób na przeżycie, lecz również wielki przemysł przynoszący zyski mafii oraz gangom. Najbardziej przerażające jest to, że sporą część żebraków stanowią kalecy, którzy nie zawsze byli niepełnosprawni. Wielu z nich zostało wybranych do tej "roli" przez rodziców, jacy jednemu ze swoich dzieci "Wiążą i krępują (...) ciało, by rosło zdeformowane. Taki człowiek nigdy nie wstanie, nigdy nie będzie chodzić, ale im większe jest jego kalectwo, tym większe robi wrażenie i przynosi większe dochody". Nie potrafię odnaleźć słów, które mogłyby skomentować ten fragment, więc pozwólcie, że o Indiach nie napiszę już nic więcej.
Tadeusz Biedzki pisze o wojnie, biedzie, konfliktach między narodami, ale także o rzeczach, jakie w jednym zakątku świata są na porządku dziennym, a nas, Europejczyków, przyprawiają o lekki zawał serca. Każda z dziesięciu historii mogłaby zostać opisana w osobnej książce. Autor nie wyczerpuje tematu dotyczącego sytuacji w żadnym z przedstawionych krajów. Wydaje się, że chce zachęcić czytelników do tego, by sami poszukali informacji o tym, co zainteresowało ich najbardziej.
Dziesięć bram świata to książka zawierające wiele ciekawostek i fotografii, jakie stanowią idealne uzupełnienie treści. Niezmiernie cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Pokazała mi nieznane oblicze świata i zabrała w miejsca, do których nigdy nie dotrę. Dziękuję autorowi za tę podróż i zachęcam Was, byście i Wy się w nią wybrali.

Tadeusz Biedzki
Dziesięć bram świata
Wydawnictwo Bernardinum
Pelplin 2014

Za możliwość lektury dziękuję pani Karolinie oraz Wydawnictwu Bernardinum


Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka