Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Lucky. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Lucky. Pokaż wszystkie posty

Dominika Smoleń "Cena naszych pragnień"

Do przeczytania tej książki zachęcił mnie jej opis. Poza tym kojarzę bloga recenzenckiego Nasz Książkowir, na którym udziela się autorka. Lubię czytać jej recenzje i byłam ciekawa tego, jakie wrażenia czekają na mnie w trakcie lektury Ceny naszych marzeń.

Nastoletnia Oliwia wraz z mamą i bratem bliźniakiem przeprowadza się do innego miasta. Rozpoczyna naukę w szkole z internatem. Musi od nowa walczyć o swoją pozycję wśród innych uczniów. Nie zna tu nikogo. Dziewczyna jednak w miarę szybko przystosowuje się do nowej rzeczywistości. Wkrótce odnajduje także miłość. Obiektem jej westchnień okazuje się nauczycielka języka angielskiego. Czy to zakazane uczucie ma szansę na przetrwanie?

Przyznam szczerze, że byłam bardzo ciekawa tej książki. Obiecywano mi mocną lekturę o romansie uczennicy i nauczycielki, który łamie wszelkie zasady moralne. Nie macie pojęcia, jak bardzo jestem rozczarowana. Myślałam, że autorka skoncentruje się na wątku dotyczącym miłości Oliwii i Melanii. Tak jednak się nie stało. Książka jest dość cienka, ma 208 stron, lecz wprowadzono tu wiele wątków pobocznych. To spowodowało, że zakazany romans rozmył się gdzieś w tle. Był wirujący seks, liczyłam na więcej fragmentów, w których będzie można przyjrzeć się temu, jak do sprawy podchodziły główne zainteresowane. Nie potrafiłam tu za bardzo odnaleźć motywu poszukiwania samego siebie.

Nie spodobało mi się także to, w jaki sposób przedstawiono relację Oliwii i jej brata, Dawida. Przypominali bardziej zakochaną parę niż rodzeństwo. Nie przypominam sobie, żeby moje koleżanki przytulały się na szkolnym korytarzu do swoich braci. Rozumiem, można za kimś tęsknić, ale ja w sposób, w jaki Oliwia obejmowała Dawida, przytulam się do pana męża i to jeszcze wtedy, gdy nikt nas nie widzi. Pomijam już fakt, że dziewczyna mieszkała w akademiku, choć chodziła jeszcze do szkoły średniej. Przy takich placówkach są internaty. Domy akademickie zamieszkują studenci szkół wyższych. Nie bardzo przekonywały mnie dialogi. Miałam wrażenie, że są pisane na siłę, tylko po to, by bohaterowie coś mówili.

Pomysł na powieść nie był zły, ale myślę, że w przypadku Dominiki Smoleń było jeszcze za wcześnie na debiut literacki. Cenie naszych pragnień zabrakło szlifu. Zamiast skupić się na najważniejszej rzeczy, autorka skakała z jednego wątku na drugi, żadnemu nie poświęcając należytej uwagi. To był błąd. Przez taki zabieg bardzo trudno jest wczuć się w klimat opowieści. Odrywałam się ciągle od lektury i nie potrafiłam zmotywować się do czytania. Może też jestem trochę za stara na takie książki.

Jestem bardzo ciekawa, jakie zdanie na temat tej książki mają młodsze ode mnie czytelniczki. Chętnie wysłucham ich opinii. Moją, napisaną przez dinozaura, już znacie. Trudno mi komukolwiek polecić Cenę naszych pragnień. Myślę jednak, że zostanie lepiej odebrana przez nastoletnie czytelniczki, choć może nie powinnam tego głośno mówić, bo trochę seksu tam było. 

Nie wiem, czy autorka przeczyta mój tekst, ale chcę, żeby wiedziała, że widzę w niej potencjał. Ona potrzebuje tylko osoby, która poprowadzi ją we właściwym kierunku. Praca nad stylem dużo jej da. Zdaję sobie sprawę z tego, że krytyka może zaboleć, lecz warto wziąć sobie do serca uwagi, które przekazują inni i popracować nad tym, by nie popełnić już więcej takich błędów. Trzymam za Dominikę kciuki i życzę jej tego, żeby kolejna książka była lepsza od tej.

Dominika Smoleń
Cena naszych pragnień
Wydawnictwo Lucky
Radom 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Lucky.

Halina Kowalczuk "Dwórka królowej"

Zanim podzielę się z Wami moją opinią na temat tej książki, poproszę Was o przeczytanie opisu wydawcy, który prezentuje się następująco:

"Amelia trafia na dwór królowej, by dbać o jej jadłospis. Początki są niezwykle trudne, ale dziewczyna może liczyć na wsparcie kilku osób, w tym samej królowej. Pomaga jej również niezwykle interesujący i tajemniczy książę, Carlos Abrego. Amelię i hiszpańskiego księcia łączą nie tylko wspólne zainteresowania, ale rodząca się między nimi namiętna miłość.

Jednak na przeszkodzie ich wspólnemu szczęściu staje zazdrosna Victoria i jej matka. Sprawę komplikuje także tajemniczy obowiązek ciążący na księciu Abrego.

Czy Amelii uda się pokonać wszystkie przeciwności losu i stawić czoła ludziom, którzy jej zagrażają? Czy książę Carlos pokona wroga, który stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo? Oboje będą musieli walczyć o swoje szczęście, niejednokrotnie poświęcając więcej, niż by chcieli."

Co pomyślelibyście o książce po przeczytaniu takiego opisu? Ja nastawiłam się na romans z historią w tle. Czy słusznie? Przekonajcie się sami.


Sięgając po tę książkę, nastawiłam się na lekturę romansu. Nie przepadam za bardzo za tym gatunkiem, lecz nie samym kryminałem człowiek żyje i od czasu do czasu coś lekkiego można przeczytać. Nieco obawiałam się tego, że ta historia nie wywoła we mnie żadnych emocji. Myliłam się. Autorka w pewnym momencie dodała do niej rzecz, która mnie niezwykle zaciekawiła. Pojawił się mianowicie wątek paranormalny. Przyznam, że na początku przyjęłam go z niepokojem. Obawiałam się tego, że zepsuje on całą powieść. Niepotrzebnie. To on właśnie nadał jej smaczku. Nie zdradzę co to było, ale powiem tylko tyle, że zakończenie Dwórki królowej kompletnie ścięło mnie z nóg. Miałam w głowie inną wizję i byłam pewna, że Halina Kowalczuk pójdzie w tym kierunku. Tak jednak się nie stało. I bardzo dobrze. Lubię książki z zaskakującym zakończeniem. Chylę czoła przed pisarką za to, co zrobiła.

Na początku czytelnikom może nieco przeszkadzać język, jakim posługuje się autorka. Mamy tu bowiem do czynienia z wystylizowaniem języka bohaterów na XVI-wieczną mowę. Mnie, jako korektorkę, na początku bardzo to drażniło, później przestałam na to zwracać uwagę. Nie wyobrażam sobie w tym momencie tego, że postacie z książki mogłyby mówić w inny sposób.

Nie znałam do tej pory twórczości Haliny Kowalczuk. Dwórka królowej to moje pierwsze spotkanie z nią. Wiem na pewno, że nie ostatnie. Ta autorka przeniosła mnie w czasie na dwór Tudorów, w którym nie znalazłam nic, co by mi przeszkadzało. To naprawdę dobra książka. Nie spotkałam się dotąd z tak niezwykłym połączeniem historii, romansu i magii. Zazwyczaj podobne historie były po prostu słabe. Autorzy chcieli "upchnąć" w swoich tekstach jak najwięcej fajerwerków, nie mając zupełnie pomysłu na to, jak je wystrzelić. Halina Kowalczuk dobrze wiedziała, co robi. Powołała do życia wyrazistych bohaterów z wadami i zaletami, wiernie oddała klimat Anglii za czasów Tudorów i jeszcze wymyśliła ciekawą, nietuzinkową opowieść o miłości. Jestem pod wrażeniem.

Tę książkę czyta się jednym tchem. Ja bardzo miło spędziłam z nią podróż z Miedźna do Katowic. Myślę, że to dobra propozycja dla zapracowanych czytelniczek, które wieczorem chciałyby odpocząć z lekką powieścią w ręku.

Halina Kowalczuk
Dwórka królowej
Wydawnictwo Lucky
Radom 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Lucky.
Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka