Nie wiem, jak wy, ale ja, patrząc na te wszystkie zamachy
terrorystyczne, nie mogę uwierzyć, że dożyłam czasów, gdy ludzie boją się
wyjeżdżać za granicę, bo nie chcą zginąć z rąk fanatyków religijnych. Gdy w tym
roku jechałam do Wiednia, nie wiedziałam, czy wrócę stamtąd w jednym kawałku. Na szczęście przyjechałam cała, ale za granicę się prędko
nie wybiorę.
„Duży nóż nam
wystarczy!” woła Mohammed Mahmoud do swoich zwolenników w Austrii w przesłaniu
nagranym na video.
„Kto nie może przybyć do państwa islamskiego,
ten powinien dokonywać zamachów we własnym kraju”.
Tysiące młodych ludzi wyjechało z Europy do
Syrii, aby włączyć się do dżihadu. Co ich motywuje, aby wejść w szeregi
barbarzyńskiej milicji terroru państwa islamskiego i walczyć w krwawej wojnie
domowej?
Do państwa terroru przybywają także setki
kobiet. Obok pełnienia stereotypowej roli posłusznej „narzeczonej dżihadu”,
wiele z nich uczestniczy aktywnie w zbrodniach „kalifatu”.
Wyniki śledztwa dziennikarskiego Petry Ramsauer,
ekspertki od spraw bliskowschodnich umożliwiają wyjątkowy wgląd w struktury
tego ruchu terrorystycznego, który uważany jest za jeszcze bardziej
niebezpieczny niż al-Kaida.
Przyszło nam żyć w niebezpiecznych czasach. Co do tego nie ma
wątpliwości. Oglądając wiadomości, zastanawiam się, gdzie tym razem wybuchnie
bomba. To jest przerażające. Równie straszna jest opowieść Petry Ramsauer,
pisana przecież przez samo życie. Ten reportaż nie daje w nocy spać, budzi
niepokój.
Autorka pokazuje, w jaki sposób ludzie są werbowani w szeregi
fanatyków religijnych. Ich przywódcy są mistrzami manipulacji. Wykorzystują
słabości swoich potencjalnych uczniów i robią im wodę z mózgu. Patrzyłam na to,
jak nastoletni chłopak staje się terrorystą, szczycąc się tym, że trzymał w
ręku dużą i groźną broń. Co mu z tego przyszło? Zaczynając dorosłe życie, ma na
swoim koncie wyrok, a jego organizm już zawsze będzie odczuwał skutki akcji,
których dokonał.
Ci ludzie mordują innych tak, jakby zabijali muchę. Niewierni
dla nich nic nie znaczą. Im więcej się ich pozbędą – tym lepiej. Dobrze jest
jeszcze pokazać to w Sieci. To wzbudzi strach i zasieje panikę, a przecież o to
właśnie chodzi. Trzeba udowodnić, kto trzyma władzę i kogo należy się bać.
Najbardziej przerażające jest to, że w szeregi terrorystów wchodzi coraz więcej
młodych ludzi, którzy nawracają się na islam.
Petra Ramsauer wykonała kawał dobrej dziennikarskiej roboty.
Przedstawia czytelnikom daty i fakty. Robi to w ciekawy sposób, nie rzuca
suchymi stwierdzeniami, które za parę godzin wywietrzeją z głowy. Wszystko
popiera zeznaniami naocznych świadków tych wydarzeń. Próbuje odpowiedzieć na
pytanie, co fascynuje młodych ludzi w Państwie Islamskim. Chce otworzyć nam
oczy na to, że dżihad wcale nie jest taki fajny, jak to nam się obiecuje i
przestrzec przed pakowaniem się w kłopoty.
To mocny reportaż. Czyta się go jednym tchem. W trakcie
lektury czułam na rękach gęsią skórkę. To, o czym czytałam, dzieje się
naprawdę. zamachy terrorystyczne stały się dla nas chlebem powszednim.
Zamordowany ksiądz, kobieta pocięta maczetą, niewinni ludzie rozstrzelani przez
szaleńca – takimi rewelacjami jesteśmy ciągle karmieni. Dlaczego? Przeczytajcie
tę książkę. Autorka wytłumaczy wam to lepiej ode mnie. Ostrzegam tylko, że w
tej publikacji pojawiają się dość drastyczne sceny, więc jeśli jesteście
wrażliwi, może lepiej ominąć ją z daleka.
Petra Ramsauer
Pokolenie dżihadu
Wydawnictwo MUZA
Warszawa 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu MUZA.