Justin Cronin "Przejście"

Dwunastu czekających na egzekucję skazańców ma mieć wszczepionego rzadkiego wirusa z boliwijskiej dżungli, który wydłuża życie i zwiększa siłę fizyczną. Ubocznym skutkiem jego działania jest przemiana ludzi w wampiry, wobec których wojsko ma własne plany: nowy gatunek wydaje się doskonałą bronią biologiczną. W ostatniej fazie „Projektu Noe” wirus ma zostać podany małemu dziecku. Wolfgast zawozi do Kolorado porzuconą przez matkę sześcioletnią Amy Harper Bellafonte, jednak budzą się w nim wyrzuty sumienia i postanawia uratować dziewczynkę. Niespodziewanie zarażeni wirusem, zwani wirolami, wydostają się na wolność, zaś kraj ogarnia epidemia. Wirole atakują i mordują wszystkich wokół siebie, w końcu opanowują całe Stany Zjednoczone. Kalifornia i Teksas ogłaszają secesję, a po użyciu broni nuklearnej państwo przestaje istnieć. Niedobitki ludzi kryją się przed wampirami w izolowanych koloniach za wysokimi murami, chronieni snopami reflektorów.
92 lata później.
U bram jednej z kolonii położonych na terenie Republiki Kalifornijskiej pojawia się tajemnicza kilkunastoletnia dziewczyna – Amy. Wspólnocie kończą się zasoby energetyczne, czeka ją zagłada. Niewielka grupka ludzi wyrusza w niebezpieczną podróż do Kolorado, gdzie prowadzono kiedyś eksperymenty biologiczne, mając nadzieję na ocalenie.


Niespecjalnie przepadam za powieściami i filmami o wampirach. Niewiele z nich jest w stanie rzucić mnie na kolana. Ta powieść jednak zbierała dobre recenzje wśród znajomych książkoholików, więc postanowiłam przekonać się, co autor ma mi do zaoferowania.

Pierwsza część książki jest naprawdę dobra. Dowiadujemy się, na czym ma polegać eksperyment ze wszczepieniem wirusa skazańcom. Do grona zarażonych ma dołączyć porzucona dziewczynka. Do pewnego momentu wszystko idzie całkiem zgrabnie. Później coś idzie nie po myśli wojska i cały misterny plan ze stworzeniem broni spalił na panewce. Eksperyment wymyka się spod kontroli. Spodobała mi się to budowanie napięcia. Atmosfera niepokoju. Mocny punkt stanowiła relacja Amy i Brada.

Druga część książki, a właściwie jej większa połowa, budzi u mnie mieszane uczucia. O ile nie chciałam, żeby z Amy i Brada zrobiła się krwawa papka, o tyle kolejni bohaterowie nie wzbudzali we mnie jakichkolwiek emocji. W sumie nawet nie bardzo miałam czas, żeby kogoś polubić, bo spora część padała w ten czy inny sposób. Zrobiła się z tego krwawa miazga, którą dość ciężko mi się śledziło. Postapokaliptyczna wizja autora na mnie niespecjalnie działała. I pojawiły się rzeczy, w które trudno było uwierzyć. Mam tu na myśli odnalezienie zapasów. Kto czytał, ten wie, o co mi chodzi.

Moim zdaniem ta powieść miała spory potencjał, ale coś nie do końca się udało. Za dużo było tu postaci, przynajmniej dla mnie. Większości imion i tak już nie pamiętam. Szkoda, że autor nie skupił się przede wszystkim na postaci Amy. Uważam, że to by nieco lepiej mu wyszło, ale to tylko moje zdanie. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie druga część cyklu, bo nie chcę go skreślać. Po tej mam dość mieszane uczucia.

Justin Cronin
Przejście
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2019

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka