Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #174 Remigiusz Mróz "Listy zza grobu"

"Dwadzieścia lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno… Tymczasem do miasteczka po dwudziestu dwóch latach wraca Seweryn Zaorski. Patomorfolog i samotny ojciec dwójki dzieci kupuje zrujnowany dom rodzinny Kai i rozpoczyna remont. W zniszczonym garażu odnajduje zamurowaną skrytkę z materiałami, które rzucają nowe światło na sprawę sprzed dwóch dekad…"


Lubię sięgać po powieści Remigiusza Mroza. Stanowią dla mnie całkiem niezłą rozrywkę. W tym przypadku nie wszystko poszło tak i raczej nie sięgnę po kolejne części tego cyklu. Dlaczego?

Mamy dwoje głównych bohaterów. Kaja dostaje od ojca co roku jeden list. Tyle tylko, że ten od dwudziestu lat nie żyje. Seweryn powraca do miasteczka, z którego wyjechał dwadzieścia lat temu. Ma dwie córki, którymi musi się zająć. Postanawia pomóc dawnej znajomej w rozwiązaniu zagadki listów.

Sam początek książki był całkiem niezły i myślałam, że cała powieść taka będzie. Tyle że potem zaczęły się schody. Wątek z listami zza grobu nie jest niczym oryginalnym, ale liczyłam na to, że autor dobrze go poprowadzi. Jednak w pewnym momencie fabuła zaczęła przybierać bardzo oderwaną od rzeczywistości formę. Spotkanie z nauczycielką w szkole, wydarzenie w lesie - to było aż za bardzo naciągnięte.

Nie przypadli mi do gustu bohaterowie. Seweryn mnie niemiłosiernie irytował swoim poczuciem humoru. Nie trafiło do mnie. Kaja była dość bezbarwna. Jedyne, co zaliczam na plus, to relacje Seweryna i dziewczynek. Dla niego to były diablice, dla mnie były po prostu urocze i sama chciałabym takie mieć. Co prawda Lidka wykończyłaby mnie pytaniami, ale co tam.

Dialogi między bohaterami nie są wyszukane i trochę dla mnie pisane na siłę. Gwoździem do trumny był dla mnie wątek romansowy. On nie był tutaj potrzebny i był tak przewidywalny, że aż jęknęłam, gdy się pojawił. Całe szczęście, że słuchałam audiobooka czytanego przez Marcina Dorocińskiego. W przeciwnym wypadku nie wiem, czy dotarłabym do końca.

Jestem rozczarowana tą książką. Lubię twórczość Remigiusza Mroza, ale tego cyklu nie będę kontynuować. Nie było w nim nic, co by mnie zaintrygowało. Mam nadzieję, że kolejna książka tego autora będzie lepsza.

Remigiusz Mróz
Listy zza grobu
Wydawnictwo Filia
Poznań 2019

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Mam w planach nadrabianie twórczości autora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię raz na jakiś czas sięgnąć po "Chyłkę", a tę książkę planuję przeczytać, gdyż posiadam ją już nawet na półce. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka