Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #354 Bartosz Szczygielski "Winni jesteśmy wszyscy"


 Istnieją miejsca, do których nie należy zaglądać, a także czyny, jakich nie wolno się dopuścić.

W piątkowe popołudnie, kiedy wszyscy myśleli już o weekendzie, Konrad Łazar zastanawiał się nad czymś innym. Próbował zrozumieć, jak doszło do tego, że była kochanka wykrwawia się na jego oczach i, co ważniejsze, dlaczego nie udało mu się tego przewidzieć.

Przecież na co dzień płacono mu za to, by zbierał informacje, układał je w logiczne ciągi i przewidywał następstwa pewnych wydarzeń. Był w tym naprawdę dobry.

Ale tego nie mógł przewidzieć. Podobnie jak faktu, że odtąd nikt w jego otoczeniu nie będzie bezpieczny, a śmierć upomni się o bliskich.

Wkrótce Konrad wyruszy do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, a które należałoby spalić do szczętu.

Muszę przyznać, że w pewnym momencie miałam dość mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę książkę. Nie do końca wiedziałam, co o niej myśleć, ale kiedy dotarłam do końca, doszłam do wniosku, że autor wiedział, co robi w każdej ze scen. Po prostu musiałam mieć czas, żeby przetrawić pewne wydarzenia.

Dość szybko rozpracowałam jedną z postaci, więc nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy okazało się, że miałam rację co do tego, że swoje za uszami ma. Ale nie mogę się czepiać o to, w jaki sposób są wykreowani bohaterowie. Mają charakter i zapadają w pamięć. 

Finał powieści mnie zaskoczył, nieco może nawet przybił, ale nie chcę, żebyście przez to zrozumieli, że ta książka to masakra i macie się od niej trzymać z daleka. Chodzi mi bardziej o ładunek emocjonalny, jaki ze sobą niesie. To dość ciężki kaliber, ale nie chcę nic więcej zdradzać.

Kilka razy zakręciła mi się w oku łza. Chodzi mi przede wszystkim o postać Janusza. Od samego początku chwycił mnie za serce. Ale nie tylko on dość mocno dostał po głowie od życia.

To była niesamowita podróż literacka. Nie żałuję, że się w nią wybrałam. Nie była prosta, to fakt, ale Bartosz Szczygielski potrafi wciągnąć w opowiadaną przez siebie historię, zbudować napięcie tak, by czytelnik niecierpliwie czekał na to, co za moment się wydarzy. Czy książka potrafi zaskoczyć? Tak. Pewnych rzeczy się domyśliłam, ale nie wszystko było dla mnie jasne.

Może i nie ma tu zapierających dech w piersi pościgów, ale nie można narzekać na brak akcji. Poza tym książka daje do myślenia, pokazując, jak wina jednych przekłada się na to, co robią inni. Co mam na myśli - przekonajcie się sami, czytając książkę.

Premiera książki odbędzie się już w środę!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka