Przedpremierowo! Kerry Lonsdale "Nigdy nie zapomnę"

To miał być jeden z najpiękniejszych dni w życiu Aimee i Jamesa. Los jednak chciał inaczej. W sniu, w którym mieli wziąć ślub, kobieta złożyła w grobie ciało swojego ukochanego mężczyzny. Po pogrzebie do pogrążonej w żałobie Aimee podchodzi kobieta, która twierdzi, że James wcale nie zginął, tylko dalej żyje. Wbrew zdrowemu rozsądkowi kobieta zaczyna wierzyć w to, że jej ukochany wcale nie umarł i musi go odnaleźć. Według wydawcy jest to powieść, którą czytelniczki polecą swojej najlepszej przyjaciółce. Czy ja zrobiłabym zarekomendowałabym Nigdy nie zapomnę?


Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej powieści. Muszę Wam jednak powiedzieć, że przepadłam na dobre. Trudno jest mnie zachwycić powieścią obyczajową. Przeważnie nudzę się, nie dochodząc nawet do połowy, bo przewiduję, jakie będzie zakończenie. Tutaj nie miałam tej pewności.

Główną bohaterkę, Aimee, poznajemy w najtrudniejszym dniu jej życia. Miała zostać żoną, jednak jej przyszły mąż zmarł. Pochowano go w dniu ich ślubu. Jak stwierdziła niedoszła teściowa kobiety, skoro goście mieli zarezerwowane bilety na ten dzień, po co wybierać inną datę? Przecież kasa przepadnie. I w sumie można też wykorzystać zamówione na ślub kwiaty. Komu to będzie przeszkadzało? Nienawidziłam Claire z całą mocą już od samego początku. Zupełnie inaczej było z Aimee, która od razu podbiła moje serce. Bohaterka została tak dobrze wykreowana, że odczuwałam jej emocje. Niemal przez całą lekturę towarzyszyło mi poczucie smutku, pustki po odejściu kogoś bliskiego mojemu sercu. Tak jak Aimee, nie potrafiłam pogodzić się z tym, że jej ukochany odszedł. Podobnie jak ona uczepiłam się jednak nadziei, że może to, co powiedziała ta kobieta, jest prawdą, i James faktycznie żyje.

Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach. Czasem cofamy się w czasie, by dopowiedzieć pewne wątki. Wszystko jest jednak opisane w tak zręczny sposób, że nie odczułam jakoś bardzo tych przeskoków czasowych i płynnie przez nie przechodziłam. Chociaż jest to literacki debiut, autorka wykonała kawał dobrej roboty. Każdy wątek dopięła na ostatni guzik. Tu nie ma przypadkowych scen. Wszystkie mają jakieś znaczenie. 

Największym plusem tej powieści jest to, że nie byłam w stanie przewidzieć zakończenia. Ostatnie 100 stron siedziałam jak na szpilkach i nie potrafiłam oderwać się od lektury. Musiałam dowiedzieć się, jaki ta historia będzie miała finał. Po zwrocie akcji nic nie było bowiem pewne. Nie musicie obawiać się tego, że będziecie się nudzić w trakcie lektury. Potencjał tej opowieści został w pełni wykorzystany i autorka oddała w ręce czytelników bardzo dobry kawał kobiecej literatury. Ta historia chwyta za serce. Jest napisana w taki sposób, że byłabym w stanie uwierzyć w to, że wydarzyła się naprawdę.

Drogie Panie, jeśli szukacie dobrej powieści, która na zawsze pozostanie w Waszym sercu, myślę, że znalazłyście coś dla siebie. Do historii Aimee nie sposób podejść obojętnie i mogę ją Wam polecić z czystym sumieniem.

Premiera powieści odbędzie się już jutro!

Kerry Lonsdale
Nigdy nie zapomnę
Wydawnictwo Znak
Kraków 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Ostatnio, gdziekolwiek nie zajrzę, to widzę okładkę tej książki! Muszę, po prostu muszę poznać tę historię!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również bardzo kusi na każdym kroku :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka