Robert Ziębiński "Lockdown"

 

72 godziny w Warszawie ogarniętej chaosem.

W zdominowanej przez pandemię rzeczywistości zdeterminowana matka złamie każdą zasadę, żeby ocalić życie dziecka.

Olga ma wszystko. Miliony na koncie, wielki dom, firmę oraz córkę, którą kocha nad życie. Za miesiąc otworzy swój najnowszy biznes – gigantyczną galerię handlową w stolicy. Nigdy nie była ryzykantką. Zawsze potrafiła działać tak, by nic nie stracić.

Jest piątek. Olga dowiaduje się, że ktoś uprowadził jej córkę Dominikę. Porywacz żąda zapłacenia dziesięciu milionów euro do poniedziałku. Zdobycie tych pieniędzy nie byłoby dla Olgi wielkim problemem, gdyby nie lockdown. Odcięta od bankowych kont musi znaleźć sposób na zdobycie pieniędzy.

Na ulicach wybuchają zamieszki, a wirus zbiera śmiertelne żniwo. Zaczyna się rozpaczliwy wyścig z czasem. Olga będzie musiała wniknąć do przestępczego świata warszawskich gangsterów. Tylko tam może dostać to, czego szuka.

Powiem tak, jeśli szukacie akcyjniaka, przy którym nie trzeba za dużo myśleć, to bierzcie i czytajcie. Akcji tu nie brakuje. Będziecie pod tym kątem na pewno usatysfakcjonowani.

Dla mnie jednak brakuje wszystkiego innego. Historia ma się tak - ludzi zaatakował wirus, przy którym COVID to naprawdę pikuś. I módlmy się, żeby takie cholerstwo się nam nie przyplątało, bo leżymy. Rząd wprowadził stan wyjątkowy. Zapanował chaos. W tym całym zamieszaniu porwano córkę miliarderki Olgi Maj. Kobieta musi bratać się z gangsterami, żeby ją odzyskać.

Zachowanie bohaterów średnio trzyma się logiki. Nie uwierzę w to, że matka, która ma 72 godziny na zdobycie pieniędzy na okup za córkę, po prostu idzie sobie do łóżka z kierowcą. To nic, że goni ją czas, że banki są zamknięte. Gangsterzy powiedzieli, że kasę zbiorą, to tak zrobią, bo to dobrzy ludzie. Dla mnie problem z bohaterami był taki, że ich cechy są po prostu opisane, ale nie widać ich w zachowaniu. Gdyby w narracji autor mi nie powiedział, że Olga martwi się o córkę, za nic bym na to nie wpadła.

Dialogi są sztuczne. Z wielu nic nie wynika. Nie do końca przemówiły do mnie wstawki, w których giną przypadkowi ludzie. Nie wiem, kim byli, nie było mi ich specjalnie żal. W porządku, to miało podkreślić chaos, ale bardziej by mnie ruszyło, gdyby była mowa o głównych bohaterach. Tak to był człowiek i nie ma człowieka.

Niestety, ta książka mnie rozczarowała. Po tych wszystkich ochach i achach liczyłam na coś lepszego. Nie tym razem. Przepraszam autora za moje słowa, ale może nasze następne spotkanie będzie bardziej udane.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka