Przedpremierowo! Hanna Greń "Północna zmiana"

 

Rok 1980. Inga Piątkowska staje u progu dorosłego życia z niemałym bagażem doświadczeń. Choć od samobójstwa jej przyjaciela minął rok, wciąż nie może się pogodzić ze stratą. Mimo licznych teorii, tajemnica śmierci Maćka pozostaje niewyjaśniona.

Inga próbuje otrząsnąć się z poczucia winy i poukładać swoje życie na nowo. W czasie wyjazdu służbowego młoda kobieta poznaje Brinka Speedmana. Kanadyjczyk przyjechał do Polski, aby odwiedzić nieznaną dotąd rodzinę i odnaleźć cenną pamiątkę po pradziadku. Co ciekawe, od pierwszego spotkania z Ingą mężczyzna nie może się pozbyć wrażenia, że dziewczyna wygląda dziwnie znajomo.

Gdy Speedman znika w niewyjaśnionych okolicznościach, Inga zostaje uwikłana w sprawę jego zaginięcia.

Od tej pory każda z trudem zdobywana wskazówka będzie na wagę złota.

Podobnie jak w przypadku książki, o której mówiłam wczoraj, to nie był dla mnie kryminał, ale powieść obyczajowa z elementami kryminału. I żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie jest żaden zarzut z mojej strony. Po prostu mamy tu historię pewnej rodziny. Dodatkowo mamy trupa.

Autorka dobrze oddała klimat dawnych czasów. Konkretnie lat 80. XX wieku. Przeniosłam się w miejscu i czasie. Co jak co, ale klimatu tej książce nie można odmówić. Byłam w stanie wyobrazić sobie miejsca, w których znajdują się bohaterowie, bez większego problemu, choć te czasy znam wyłącznie z opowieści rodziców.

Strasznie drażniła mnie Halina. Nie wiem, ile i w jakiej walucie by mi musieli płacić, żebym spędziła z nią z własnej woli dłużej niż 5 minut. Kobieta była tragiczna, ale nie powiem, że była przerysowana. Znałam kogoś bardzo podobnego do niej z charakteru. W sumie Kinga nie była lepsza. O Leonie też zasadniczo szkoda gadać. Jednym słowem - bliscy Indze się nie udali. Za to ją polubiłam. Lekko w życiu nie miała, ale potrafiła się w nim odnaleźć.

To była lekka książka, z którą przyjemnie spędziłam czas. Końcówka nieco mnie zaskoczyła. Nie podejrzewałam, że to wszystko pójdzie w tę stronę.

Tak jak mówię, nie nastawiajcie się na typowy kryminał, a raczej na powieść obyczajową z elementami kryminału. To książka idealna na nadchodzące mroźne wieczory. Można się dzięki niej oderwać od tego, co dzieje się wokół.

Premiera książki odbędzie się już jutro!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Hanny Greń bardzo podobał mi się cykl o Pliszce i Trójkącie Beskidzkim, za to nie mogłam przebrnąć przez Dionizę, ale ta nowość zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka