Christina Dalcher "Wyrok"

 

Nowe prawo ma na celu wyeliminowanie orzekania kary śmierci.

Prokurator, który jej się domaga, stawia na szali własne życie, jeśli w przyszłości skazany okaże się niewinny.

Justine Boucher nie ma żadnych wątpliwości. W świetle przytłaczających dowodów w sprawie o brutalne morderstwo wnosi o wymierzenie najwyższej kary. Sąd przychyla się do jej wniosku. Wyrok zostaje wykonany.

A jeśli się myliła?

Z czasem pojawiają się dowody wskazujące na winę nowego podejrzanego. Nad Justine zawisa groźba egzekucji bez prawa do procesu.

Kara śmierci wciąż wzbudza kontrowersje. Są miejsca, w których wciąż się ją wykonuje. Czytałam kiedyś rozmowę z osobą, która pracuje w celi śmierci. Mówiła, że nie ma wyrzutów sumienia, że pozbawia kogoś życia, bo skazany sam zdecydował, że wejdzie na taką drogę, choć znał cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić. W tej książce pada pytanie, czy można zabijać, żeby pokazać, że nie wolno zabijać. 

A co, jeśli osoba, która wniesie o karę śmierci, nie miała racji? Co, jeśli zostanie stracony niewinny człowiek? Życia przecież nie można przywrócić. A gdyby tak prokurator, który się jej domaga, stawiał na szali własne życie, które straci, jeśli jego oskarżenie będzie bezpodstawne? Tak właśnie jest w tej powieści. Justine Boucher wniosła o wymierzenie kary śmierci na człowieku, który dopuścił się brutalnego morderstwa. Wyrok został wykonany. Z czasem jednak pojawiają się nowe dowody w sprawie. Jeśli okazałoby się, że stracono niewinnego człowieka, nad Justine zawiśnie groźba egzekucji bez prawa do procesu.

Ta książka daje do myślenia, jeśli chodzi o karę śmierci. Pokazuje przypadki, gdy coś podczas jej wykonywania poszło nie tak. Od razu ostrzegam, że są to mocne opisy, spokojnie, nie będę ich przytaczać, ale chciałabym, żebyście wiedzieli, że takowe się pojawiają.

Jeśli chodzi o postać Justine, to nie wiem do końca, co mam o niej myśleć. Jest dotknięta przez życie. Sporo przeszła i widać, że to, co się dzieje w sprawie, która teoretycznie miała już swój finał, nie jest jej obojętne, jednak trudno było mi z nią nawiązać nić porozumienia. Moim zdaniem najwięcej emocji okazywała wtedy, gdy widziała się z kobietami, które znały straconego Jake'a. Mam też wrażenie, że nie do końca został wykorzystany potencjał Daniela. Brakowało mi jego perspektywy w tym wszystkim. Najbardziej przypadły mi do gustu zapiski Jake'a. To moim zdaniem najmocniejszy element tej książki.

Doceniam to, że autorka poruszyła temat związany z karą śmierci i pokazała go od nieco innej strony. Szkoda tylko, że książka jest nierówna, jeśli chodzi o rytm fabuły. Przemyślenia Justine nieco mnie nużyły, za to końcówkę i wspomniane już zapiski Jake'a czytałam z zapartym tchem.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka