Szymon Hołownia "Boskie zwierzęta"

Czy zwierzęta idą do nieba, a jeśli tak, to gdzie są, gdy my jesteśmy w czyśćcu? Czy jedzenie mięsa w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, sobotę i niedzielę to grzech i dlaczego? A co z rybami? Rolnicy, ekolodzy, myśliwi i księża: jak poukładać na nowo nasze relacje z resztą Stworzenia? Nowa książka Szymona Hołowni, przyjaciela dwóch cudownych psów: Grafita i Żelki, zaskakuje, inspiruje i odkrywa prawdziwą miłość, wierność i uczciwość boskich zwierząt.

Pamiętam chwilę, gdy pewien ksiądz zatrzymał się nad zdechłym kretem i się nad nim przeżegnał, szepcząc cicho, by spoczywał w pokoju. Dlaczego to zrobił, skoro wiele osób uważa, że zwierzęta nie mają duszy? Ale czy na pewno?

Przyznam szczerze, że obawiałam się nieco lektury tej książki. Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać i muszę powiedzieć, że Szymon Hołownia strzelił mnie tą książką w twarz. Zwłaszcza chodzi mi o fragmenty, w których opisywano to, jak źle są czasem traktowane zwierzęta. Traktuje się je jak gorsze, bo nie potrafią mówić, według niektórych ludzi nawet nie są zdolne do myślenia. Wiele z nich jest bezbronnych. Zwłaszcza jeśli wytrenowano je, by by były posłuszne człowiekowi.

Żyjemy w czasach, gdy wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, skąd bierze się mięso. I nie, nie żartuję. Znam taką osobę. Po studiach. Z magistrem. Przecież mięso jest ze sklepu. Tak samo mleko czy jajka. Dlatego warto sięgać po tego typu publikacje. Czy po przeczytaniu tej książki czytelnik przestanie jeść mięso? Ja nie przestałam, ale pewne rzeczy dały mi do myślenia. Spożywanie mięsa ograniczyłam już jakiś czas temu. Jakoś nie mam potrzeby, żeby wcinać schaba za schabem i wyobrażam sobie kanapki bez szynki.

Szymon Hołownia na końcu swojej publikacji mówi o tym, co można zrobić, żeby ograniczyć zabijanie zwierząt w celu pozyskania z nich mięsa. I nie są to rzeczy, których nie da się zrobić. Wystarczy kupować odpowiednie ilości mięsa, takie, które będziemy w stanie spożyć, żeby go nie wyrzucać. Poza tym wstrzymywanie się od jego jedzenia raz w tygodniu również ma sens. Zresztą, co ja Wam będę to streszczać, przeczytajcie o tym sami.

Autor zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Produkowane przez nas śmieci, które wyrzucamy gdziekolwiek nie są dla zwierząt bez znaczenia. Mało to słyszy się o tym, że sekcja zwłok wykazała w ciele zwierzęcia nieprzetrawiony plastik? Ludzie, ogarnijmy tyłki. Rączek ani nóżek nic nam nie urwie, jeśli będąc na plaży, weźmiemy ze sobą pustą butelkę i wyrzucimy ją potem do kosza, a nie wyrzucimy ją do morza. Zresztą, powinniśmy sprzątać po sobie nie tylko na plaży. Wszędzie są zwierzęta, które mogą zjeść to, co zostawimy.

Ta książka daje do myślenia w kwestii zwierząt. Pozwala spojrzeć na nie inaczej. Autor pokazuje, że życie bez mięsa nie jest złe i można się do niego przyzwyczaić, ale nie powiem, żebym czuła się przymuszona do radykalnej zmiany mojej diety.

Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest książka dla wszystkich i nie ma w tym nic złego. Mnie dała do myślenia, poruszyła. Mam nadzieję, że zmieni też parę kwestii w sposobie myślenia osób, które po nią sięgną.

Szymon Hołownia
Boskie zwierzęta
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Jestem ciekawa jak ja ją odbiorę, ponieważ książka już czeka na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka