Maurice Leblanc "Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz"

 

Książka stanowiąca kamień węgielny całej sagi, w której po raz pierwszy śledzimy spryt, szarmancki urok i pewność siebie oraz złodziejski geniusz tego mistrza przebieranek i forteli. Pierwsze dziewięć przypadków Arsène’a Lupina zapoznaje nas z całym arsenałem umiejętności włamywacza z klasą, a także dowiadujemy się co nieco o jego przeszłości i motywach, jakie pchnęły go w młodości na drogę złodziejskiej kariery – wszystko zaczęło się od naszyjnika królowej. Ale najpierw załoga transatlantyku płynącego do Ameryki dostaje telegraficzną wiadomość, że na pokładzie znajduje się słynny włamywacz Arsène Lupin. O dziwo, zostaje on natychmiast rozpoznany i aresztowany, po czym trafia do więzienia, oczekując na proces. Ku zaskoczeniu władz, przestępca nie tylko informuje, że niestety nie będzie na nim obecny, ale dodatkowo powiadamia pewnego niezbyt uczciwie wzbogaconego na giełdzie barona, nazywanego Szatanem, że zamierza skraść kilka eksponatów z jego cennego zbioru antyków i dzieł sztuki…

Dziś przychodzę do Was z książką, która swoje lata ma, ale bardzo dobrze się trzyma i nie postarzała się. Nie musicie obawiać się tego, że nie zrozumiecie słów autora.

Arsene Lupin to taki Robin Hood wśród włamywaczy. Okrada nikczemników i bogaczy. Jeśli ktoś jest uczciwy - nie musi się obawiać, że Lupin go okradnie. Inni ludzie powinni mieć się na baczności, gdy Arsene Lupin weźmie ich na celownik.

Ta książka to zbiór historii o nim. Pierwsze dziewięć opowieści, które zapoznają nas z tym bohaterem. Pokazują, do czego jest zdolny. Czyta się je błyskawicznie. Swoje lata mają, ale jednocześnie jest w nich tyle uroku, że tego nie czuć ani trochę. Fakt, sceneria i pewne wątki biją swoją leciwością po oczach, ale zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze całości.

Sam Arsene Lupin podbił moje serce i zajmuje w nim miejsce obok Sherlocka Holmesa. W sumie gdyby nie on, Lupina by nie było. Panowie mają ze sobą sporo wspólnego. Nie można odmówić Lupinowi uroku i pomysłowości. Kilka razy w trakcie czytania głośno się zaśmiałam. Przy tych opowieściach można się naprawdę dobrze bawić.

Te historie nie są długie, dzięki czemu książkę pochłania się w mgnieniu oka. Jestem bardzo ciekawa jego kolejnych przygód. Mam nadzieję, że wydawca zdecyduje się na wznowienie pozostałych historii. 

A i na koniec jedna rzecz - totalnie nie jestem okładkową sroką, ale to wydanie jest przepiękne, jestem w nim zakochana, książka idealna na prezent.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka