Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #431 Sarah Berman "Nie nazywaj tego kultem. Sekta NXIVM – Niewolnictwo seksualne w elitach amerykańskiego show-biznesu"

 

Handel ludźmi. Coaching samopomocy. Szantaż. Mentoring. Przemoc psychiczna. Wykorzystywanie seksualne. Głodzenie i kary cielesne.

To tylko z niektórych praktyk NXIVM – sekty prowadzonej przez Keitha Raniere’a.

Młode kobiety skuszone wizją rozwoju i wsparcia dołączały do elitarnej grupy samopomocy prowadzonej przez charyzmatycznego lidera. Im więcej tajemnic poznawały, tym bardziej czuły się wyróżnione. Nim się zorientowały, wpadły w sidła sekty. Tam były wykorzystywane seksualnie, szantażowane, głodzone. Znosiły kary cielesne i pozwalały wypalać na skórze inicjały Raniere’a.

Przez lata działalności NXIVM stała się wpływową organizacją o międzynarodowym zasięgu. Z jej usług korzystały tysiące osób: prawnicy, biznesmeni, odnoszący sukcesy dyrektorzy, celebryci oraz hollywoodzkie gwiazdy. NXIVM stało się przykrywką dla działalności przestępczej, której ofiarami padły setki kobiet. Mimo to przez dziesięciolecia Raniere i jego pomocnicy unikali odpowiedzialności.

Po lekturze tej książki na moje usta ciśnie się przekleństwo. Nie będę jednak publicznie rzucać mięsem, zaklnę sobie pod nosem, wezmę głęboki oddech i powiem Wam, co siedzi w mojej głowie po lekturze tej publikacji. Od razu zaznaczam, że nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Sama, czytając ją, miałam ochotę rzucać nią po pokoju. W głowie mi się nie mieści, że w XXI wieku ktoś jest w stanie znakować kobiety jak bydło, wykorzystywać seksualnie dzieci, poniżać, głodzić i szantażować innych ludzi, bo uważa się za lepszego od reszty świata.

Raniere opisywał siebie jako geniusza. Był charyzmatycznym liderem grupy samopomocy. Na początku wielu osobom wydawało się, że NXIVM to droga do sukcesu, że należąc do tej grupy, można osiągnąć więcej, pozbyć się swoich słabości, pracować nad sobą itd. Kolejne osoby były wciągane w tę piramidę. Znalazły się wśród nich gwiazdy amerykańskiego show-biznesu. Były wśród nich także młode kobiety, które zrobiłyby wszystko, żeby dostąpić zaszczytu stania się matką pierworodnego dziecka lidera. Wierzyły w jego kłamstwa, dawały się manipulować. Kiedy stawiały opór, były boleśnie karane. I łatwo nam z pozycji widza w fotelu oceniać tych ludzi, bo jak tak można łykać jak pelikan wszystko, co mówi jakiś gość, któremu się wydaje, że jest zbawcą. Ale kiedy lepiej pozna się mechanizmy, którymi kierował się Raniere, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy sam by za nim nie poszedł.

To była piekielnie trudna książka. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o warstwę emocjonalną, jaką niesie ze sobą ta opowieść. Nigdy nie będę umiała spokojnie czytać o seksualnym wykorzystywaniu kobiet, zmuszaniu ich do aborcji i robieniu im wody z mózgu. Straszne było to, co Raniere zrobił z siostrami z Meksyku. Było mi wręcz niedobrze, kiedy o tym czytałam. Bardzo mi żal Danieli i Camili. Obie zostały bardzo mocno skrzywdzone przez sektę. Jakby tego było mało, ich bliscy na to pozwalali...

W tej książce pojawia się dużo nazwisk, na szczęście na początku znajduje się spis osób związanych z tą sprawą, dzięki czemu łatwiej sobie to wszystko poukładać. Odradzam jednak czytanie książki przed snem. Są tu poruszane trudne kwestie związane z wytłumaczeniem wspomnianych już przeze mnie mechanizmów, które stosował Raniere. Tu trzeba się maksymalnie zgubić, żeby nie stracić wątku.

Chociaż ta publikacja mnie przeorała emocjonalnie, nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Ten reportaż jest wstrząsający, ale pokazuje, do czego może doprowadzić jeden człowiek z manią wielkości. To dobra, ale trudna do dźwignięcia książka. Są tu drastyczne opisy, na przykład wypalanie znamion na ciele kobiet czy to, jak wyglądało uwięzienie jednej z kobiet. Miejcie tego świadomość, sięgając po tę publikację.

Wpis powstał przy współpracy
z Księgarnią Tania Książka.

"Nie nazywaj tego kultem" możecie kupić na Taniaksiazka.pl
Sprawdźcie też inne nowości

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka