Candlestow to z pozoru spokojna angielska wioska. Jej mieszkańcy właśnie szykują się do świąt. Wszystko się zmienia, gdy podczas próby corocznego przedstawienia bożonarodzeniowego zostaje znalezione ciało jednego z mieszkańców – pana Holly’ego. Do akcji wkracza inspektor Twelvetrees, ale nie działa sam – wspiera go doktor Harper, emerytowana lekarka, której bystre oko i znajomość sąsiadów okazują się bezcenne.
Rozpoczyna się świąteczna zabawa w kotka i myszkę. Pierwszego grudnia u doktor Harper pojawia się tajemnicza wskazówka, odsłaniająca mroczny sekret jednego z mieszkańców. Ktoś gra w niebezpieczną grę, której celem jest zemsta, a każdy w wiosce może stać się ofiarą. Dzień po dniu, aż do świąt, wychodzi na jaw kolejna tajemnica, zbliżająca śledczych do odkrycia prawdy.
Czy mieliście w tym roku jakiś kalendarz adwentowy? Ja po raz pierwszy miałam książkowy. I chciałabym dzisiaj krótko Wam o nim opowiedzieć.
Mamy z pozoru spokojną angielką wioskę, Candlestow. Jej mieszkańcy szykują się do świąt. Ale tym razem przygotowania będą spowite nutką kryminału. Doktor Harper codziennie dostaje bowiem pewne obrazki. Z pozoru niewinne, ale za każdym z nim kryje się zagadka kryminalna. I tu postawię kropkę, jeśli chodzi o fabułę, nie chcę jej Wam streszczać. Powiem tylko tyle, że nikt w tej wiosce nie może czuć się bezpiecznie.
Fabuła powieści nie jest skomplikowana. Czy trzyma w napięciu? To zależy od opowieści, moim zdaniem. Bo w niektórych przypadkach siedziałam jak na szpilkach, zastanawiając się, co za moment się wydarzy, a czasem po prostu spokojnie czekałam na rozwój wydarzeń. To raczej książka, przy której można się rozerwać, a nie obgryzać z niecierpliwością paznokcie.
Jeśli chodzi o skomplikowanie zagadek, to powiem, że trzeba bardzo uważnie patrzeć na to, o czym była mowa w danym rozdziale. Czasem wskazówki są bardzo dobrze ukryte i trzeba się nieźle nagłówkować, żeby rozwiązać tajemnicę. I przyznaję, że nie byłam w stanie rozwiązać wszystkich. Pokonał mnie między innymi aniołek. Ale tu bardziej zawiodła moja wyobraźnia przestrzenna, a właściwie jej brak. Nie mam jednak poczucia, że zagadki były naciągane i na siłę udziwniane.
Tegoroczne Boże Narodzenie jest już za pasem, ale książkę możecie sobie spokojnie kupić na przyszły rok. Będziecie mogli sobie przy niej nieco potrenować szare komórki i na moment oderwać się od sprzątania i pieczenia. Tylko patrzcie uważnie, żeby niczego nie ominąć. I rozwiązujcie zagadki po kolei, nie przeskakujcie losowo po książce.
Wpis powstał przy współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

przez
Blokotka
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)