Laura Gallego "Księga portali"


"- Nigdy nie przypuszczałem, że gdzieś może istnieć takie stworzenie - szepnął Tabit oszołomiony.
- Wszędzie może istnieć wszystko - odrzekł mistrz Belban. - Musisz tylko znaleźć odpowiednie współrzędne, które cię tam zaprowadzą."

Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Po przeczytaniu opisu z okładki nieco obawiałam się, że przeczytam coś, na co jestem za stara. A tu czekało mnie miłe zaskoczenie. Nie przypuszczałam, że ta książka wciągnie mnie aż tak bardzo i zarwę przez nią kilka nocy.
Tabit jest najlepszym studentem Akademii. Jest na ostatnim roku i przybywa do niewielkiej wsi, by namalować portal dla jednego z jej mieszkańców. Ma być to jego praca dyplomowa. Niespodziewanie projekt zostaje cofnięty. Władza uczelni przekonuje chłopaka, że zaakceptowano go przez pomyłkę, ale nie będzie mógł zostać namalowany, gdyż Yunka, właściciela gospodarstwa, gdzie miano go wykonać, nie stać na poniesienie dodatkowych opłat. Tabit nie wie jeszcze, że przez przypadek znalazł się w tarapatach. I to niemałych. Zagrożone jest nie tylko jego życie, lecz także jego przyjaciele nie mogą czuć się bezpiecznie. 
Księga portali opowiada nam o losach kilku bohaterów. Tabita, który dostał się do Akademii ciężką pracą. Caliandry - pochodzącej z bogatego domu dziewczyny, starającej się udowodnić wszystkim, że wbrew panującym o niej opiniom, potrafi postarać się o to, by mieć dobre wyniki w nauce. Mistrza Belbana - nieco ekscentrycznego nauczyciela, próbującego zmienić przeszłość. Tashii - znanej jako Tash, dziewczynie ukrywającej swoją płeć przed innymi, by móc pracować. Yunka - biednego wieśniaka chcącego zmienić los młodszej siostry. Rodaka - strażnika portalu, którego pracę uniemożliwia popełnienie przestępstwa.
Każdy z bohaterów jest inny, ale nikomu niczego nie brakuje. Zostali zarysowani w wyraźny sposób. Historia każdego z nich przekazuje nam coś ważnego i udowadnia, że nic nie jest takie, jak nam się wydaje. Pisałam wcześniej, że wydawało mi się, że mogę być za stara na tę lekturę. Otóż, przynajmniej moim skromnym zdaniem, nie byłam. Wciągnęła mnie magia Akademii Portali.
To nie jest schematyczna powieść opowiadająca o walce ze złem, gdzie czarne jest czarne, a białe jest białe. Pojawiają się tu też odcienie szarości. Zaskakujący jest punkt kulminacyjny. Ostatnie 100 stron połyka się z zapartym tchem.
Jedyny minus to nieco nużący początek. Bywały chwile, gdy myślałam, że odłożę tę książkę, ale przemogłam się i dzięki temu poznałam Akademię Portali oraz ludzi, którzy byli z nią związani. Po Księgę portali może sięgnąć każdy, nie tylko nastoletni czytelnicy. Gwarantuje, że podróż przez portale będzie niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich, którzy się na to zdecydują.

Laura Gallego
Księga portali
Wydawnictwo Dreams

Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Oj, intryguje mnie ta historia intryguje... Mam nadzieję, że szybko wpadnie mi w ręce. Dobrze wiedzieć, że starsi czytelnicy również mogą się wciągnąć w fabułę, zawsze bowiem ta kwestia mnie odrobinę martwi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może przeczytam, ale nie w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie lubię fantastyki, dlatego już sama okładka mnie "przeraziła" ;p Mimo pozytywnej recenzji książki nie przeczytam, gdyż to nie mój styl.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już o tej książce i poleciłam ją mojej siostrze. Ona lubi takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Tam, gdzie śpiewają drzewa" autorstwa tej pani i bardzo mi się spodobała, dlatego też planuję sięgnąć i po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej takich książek nie czytam, ale ta wydaje się interesująca. Może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka