Wojciech Mann "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"


"Z fotografiami jest trochę tak jak z książkami. Jeżeli pozbawi się je przestrzeni i ekspozycji i zamknie w jakichś pudłach czy pawlaczach albo, co gorsza, wyniesie do piwnicy, zaczynają chorować i popadając w zapomnienie, gasnąć. Ich rolą jest nie tylko utrwalanie słów i obrazów, ale też podtrzymywanie ludzkiej pamięci."

Uwielbiam pana Wojciecha Manna za jego poczucie humoru i dystans do siebie. Wraz z rodzicami oglądałam programy, które prowadził. Słuchałam audycji radiowych. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym mogła go spotkać osobiście. Wiem, że raczej nieprędko, o ile w ogóle, będzie mi to dane, dlatego, gdy usłyszałam o jego autobiografii, doszłam do wniosku, że nie mogę przegapić takiego spotkania z nim.
Fotografomannia nie jest taką autobiografią, z jaką możemy spotkać się na co dzień. Zdecydowanie więcej w niej fotografii, ale nie brakuje anegdot z życia pana Manna. Moje serce zdecydowanie skradła ostatnia część. Czytałam ją z uśmiechem od ucha do ucha, chichocząc w poduszkę i dekoncentrując przy tym moją drugą połówkę, próbującą skupić się nad sklejaniem trudnych części modelu. W końcu jednak Michał poddał się i pozwolił, żebym czytała mu co ciekawsze fragmenty. Nie powiem z czego śmialiśmy się do rozpuku, bo nie chcę psuć niespodzianki tym osobom, które lekturę mają przed sobą, ale powiem, że pomimo wielu lat, jakie dzielą nas i pana Manna, nasze historie posiadają kilka wspólnych punktów.
Autor wybrał do swojej autobiografii zdjęcia, które uwieczniły ważną chwilę w jego życiu. Pierwszy pojazd, zagraniczne wyjazdy, pierwszą parę dżinsów. Pojawiają się na nich także osoby, jakie zajęły w jego sercu niezwykle istotne miejsce. Niektórych z nich już nie ma, ale dzięki zdjęciom może sobie przypomnieć co działo się w czasach, gdy żyli. To sentymentalna podróż. Książka posiadająca duszę, przywołująca wspomnienia. 
Jestem z tego pokolenia, które jeszcze pamięta aparaty na klisze. Przypominają mi się wyjazdy nad morze i liczenie ile zdjęć zostało mi do zrobienia. Nie "cykało się" wtedy bezmyślnie fotek. Polowało się na odpowiednią chwilę, by to, co zostało uwiecznione dało się pokazać innym bez wstydliwych rumieńców na policzkach, bo zdjęcie jest rozmazane. I to pilnowanie, żeby klisza się nie naświetliła... Szkoda, że młodsze pokolenie nie będzie miało takich wspomnień.
Autobiografia pana Manna zabrała mnie do Polski, której nie miałam okazji poznać. Może to nawet i lepiej. Nie wiem, czy potrafiłabym się odnaleźć w tamtej rzeczywistości. W każdym razie, z czystym sercem mogę Was zaprosić na podróż do tamtych czasów. Nie będziecie żałowali ani chwili tam spędzonej.
A teraz niespodzianka od autorki niniejszej recenzji. Oto moje ulubione zdjęcie pana Manna z całej książki:

Mam nadzieję, że po obejrzeniu tej fotografii choć na chwilę się uśmiechnęliście. Jeśli tak - zapraszam do lektury Fotografomanni. Tam jest więcej takich smaczków :)

Wojciech Mann
Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne
Wydawnictwo Znak
Kraków 2014

Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Fotografia rewelacyjna. :) Chętnie poznam kiedyś tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ta postać raczej nie interesuje, więc książkę sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za tym Panem, więc raczej nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam aparaty na klisze i nie widzę nic fantastycznego w pilnowaniu, by się ona nie naświetliła, mam lepsze wspomnienia z młodości :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiśczas temu odkryłam moc autobiografii, ile inspiracji i mądrości można z nich wynieść. Do tej pory wielbiłam głównie beletrystykę. Jeśli tylko wpadnie mi w ręce książka Wojciecha Manna, na pewno ją przeczytam. Dzięki za zwrócenie uwagi na tę pozycję wydawniczą. : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo szanuję pana Wojciecha i mimo, że zwykle nie czytam autobiograficznych książek to ta wydaje się ciekawa. Fotografia - podtrzymywanie ludzkiej pamięci - gdzieś już czytałam to zdanie. Ja również pamiętam aparaty na klisze, a nawet gdzieś się jeszcze kurzy na strychu. To były czasy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka