Karin Smirnoff "Wracam do domu"

 

Byłam dobra w złych pomysłach. Ten wydawał się rozstrzygający. Stałam przed czymś. Może przed wyborem. Jednym z takich jakich nie da się odrzucić.

Kiedy w wyniku tragicznego wypadku jana zostaje sama, musi zdecydować, co dalej. Wyjazd z rodzinnej wsi i udział w wystawie w Sztokholmie otwierają przed nią nowe możliwości, ale przypominają też o nierozwiązanych sprawach sprzed lat. Teraźniejszość splata się z przeszłością, zmuszając janę do działania. Czy powinna wrócić do domu i ludzi, którzy na nią czekają? A może nadszedł moment, aby odejść, nie oglądając się za siebie?

W ostatniej części trylogii Karin Smirnoff stawia swoją bohaterkę przed najtrudniejszym z wyborów, konfrontując ją z samą sobą. Jest coś mrocznego i uzależniającego w historii jany, która staje się uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie.

Do napisania tej recenzji zbierałam się od 3 dni. Trudno mi w tym momencie przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz po przeczytaniu książki miałam takie poczucie, że coś bezpowrotnie tracę, że kończy się coś bardzo ważnego, a ja nie jestem na to gotowa. Czytanie pierwszego tomu tej serii było dla mnie wyzwaniem. Jestem z zawodu korektorką i brak interpunkcji oraz wielkich liter, bił mnie po oczach tak, że na początku krwawiły. Z czasem jednak przekonałam się do jany. Teraz nasza przygoda się kończy.

Doszło do pewnego wypadku, który sprawił, że jana została sama. Musi zastanowić się, co zrobić dalej ze swoim życiem. Tym bardziej, że sporo spraw w jej życiu jest nierozwiązanych. Jana musi wyruszyć w wędrówkę w głąb siebie, by odnaleźć swoje miejsce na ziemi.

Aj, Karin, coś ty ze mną zrobiła... Od kilku minut siedzę i ocieram płynące po mojej twarzy łzy, próbując zebrać się w sobie i dokończyć tę recenzję. Lepszej rekomendacji chyba nie umiem napisać. Jestem polonistką, ale nie umiem znaleźć słów, które by oddały to, co teraz czuję.

Na przestrzeni trzech powieści patrzyłam na to, co dzieje się z janą, jaką drogę przechodzi. Nie zawsze rozumiałam jej sposób postępowania, ale mimo wszystko była, jest i będzie mi bliska, chociaż ma w sobie coś dzikiego, zupełnie jak miejsce, w którym przyszło jej żyć.

Emocjonalnie to była dla mnie najtrudniejsza część całego cyklu. Musiałam skupić się, żeby nie zgubić wątku i spróbować zrozumieć janę. Nie było to łatwe zadanie, targało mną wiele sprzecznych emocji, a i kilka razy łezka się w oku zakręciła. Ta książka przejechała po mnie jak walec, nie biorąc jeńców. Pokazała mi Szwecję, która wzbudza we mnie strach. Nie sposób przeczytać tej książki bez znajomości dwóch poprzednich części. Po pierwsze, brak interpunkcji zabije Was na starcie. Po drugie, nie będziecie znali jany, a bez tego pewnych jej zachowań nie zrozumiecie.

Chociaż początkowo nie pałałam miłością do tej serii, po zakończeniu czytania polecam ją. Kiedy już człowiek przyzwyczai się do tego, w jaki sposób została skonstruowana, dostanie do ręki historię, która skłania do myślenia. Przede wszystkim w kwestii tego, jak na człowieka wpływa wychowanie. To momentami pozbawiająca tchu opowieść o samotności, niezrozumieniu, ranach na duszy, a także o odnajdywaniu samego siebie. To piekielnie trudna, ale warta uwagi seria. I może zabrzmię tu jak moherowa ciocia, ale to nie są książki dla osób poniżej 18. roku życia ze względu na to, jaka tematyka zostaje w nich poruszona.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Gdyby nie Twoja recenzja, w ogóle nie zwróciłabym uwagi na tę serię. Okładka nie wpada w oko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka