Krystyna Mirek "Kiedy Cię spotkałam"

 

Magda, zwyczajna kobieta, ma w życiu szczęście do idealnych mężczyzn. Pierwszy, świetnie zapowiadający się student medycyny, uczynił ją samotną matką. Drugi, uroczy dżentelmen obiecujący miłość, zostawił bez oszczędności i wiary w uczucia. Trzeci, zamożny pisarz o szczerym wejrzeniu, mąż pięknej kobiety, rozdrażnił, bo to jednak niesprawiedliwe, że jedni mają wszystko, a inni niewiele.

Jak się w tym wszystkim odnaleźć?

Zuza, jej córka, ma niewiele łatwiej. Miły chłopak, którego poznała na basenie, okazał się kimś zupełnie innym, niż sądziła. A najlepsza przyjaciółka zdradziła jej tajemnicę.

Amelia, kobieta po przejściach, pragnąca już tylko spokoju, znajduje się nagle w centrum całego zamieszania. I wszystkie jej życiowe mądrości okazują się nieskuteczne.

Magda to samotna matka, która nie ma szczęścia do kobiet. Miała wylecieć na upragnione wakacje, ale wyszło inaczej. Zuza, jej córka, przeżywa właśnie swoje pierwsze zauroczenie chłopakiem, jednak nie wszystko idzie po jej myśli, a na dodatek przyjaciółka ją zdradziła. Kobietom próbuje pomóc Amelia, przyjaciółka Magdy, która sama jest po przejściach.

Moja mama jest fanką powieści Krystyny Mirek, więc i ja w końcu postanowiłam zapoznać się z jej twórczością. Nie miałam większych oczekiwań w stosunku do tej książki. Chciałam po prostu odpocząć na moment od kryminałów. Już po kilku stronach lektury zorientowałam się, że wiem, w którą stronę podąży fabuła, co się wydarzy. Czy mi to przeszkadzało? Nie. 

Z całej ekipy najbardziej polubiłam Zuzę. Początkowo myślałam, że to rozkapryszona nastolatka, ale im lepiej ją poznawałam, tym większą ochotę miałam ją przytulić. Amelię znów chciałabym mieć jako sąsiadkę. Magda - to już historia na dłuższą opowieść. Dźwigała na swoich barkach ogromny ciężar, dużo od siebie wymagała, starała się ze wszystkich sił być jak najlepszą matką, ale jest też żywym dowodem na to, co dzieje się z człowiekiem, gdy zapomina przede wszystkim o sobie.

Wątek romantyczny przewidziałam od początku do końca. Jestem Grinchem, jeśli chodzi o te kwestie i nie powiem, żeby rzucił mnie na kolana, ale rozumiem, że kogoś ta historia może wzruszyć, może dać nadzieję na to, że nawet po największej burzy wychodzi słońce. I jeśli w Waszym przypadku tak było, to się cieszę.

Ta książka pokazuje, do czego może doprowadzić sytuacja, w której ludzie ze sobą nie rozmawiają, kiedy pewne sprawy zostawiamy w strefie domysłów, zamiast zapytać wprost, jak rzeczywistość wygląda.

Według mnie to jest idealna książka do zabrania na wakacje, żeby poczytać ją, leżąc na plaży. Nie ma skomplikowanej fabuły, nie będziecie musieli wysilać szarych komórek. Dla mnie to była miła odskocznia od trudniejszych historii. Przewidywalna, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam, potrzebowałam takiej opowieści w tym momencie.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Luna

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka