Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #79 Artur Górski "Po prostu zabijałem"

Pozwólcie, że opowiem wam o najnowszej książce Artura Górskiego, znanego z publikacji o Masie. Po prostu zabijałem to publikacja, która pokazuje, jak łatwo wkroczyć na drogę zbrodni i przyzwyczaić się do tego, co teoretycznie niewyobrażalne dla większości z nas: do zabijania. Ta spowiedź seryjnego mordercy nie jest listą jego ofiar. Nie jest też podręcznikiem zabijania – bohater tej wstrząsającej książki niechętnie wchodzi w szczegóły swoich zbrodni. Zresztą ktoś, kto pozbawił życia kilkadziesiąt osób nie jest w stanie odtworzyć, jak likwidował kolejne cele. Zabijał – jak twierdzi – by przetrwać, a nie po to, by czerpać chorą satysfakcję z zadawania cierpienia i zabijania. Niczym w grze komputerowej, eliminował przeszkodę i przechodził na następny poziom gry.

Kiedy czytam wyznania seryjnych morderców, czuję, jak jeżą mi się włosy na karku. Nie potrafię zrozumieć tego, jak jedna osoba może pozbawić życia drugą, potem trzecią, czwartą itd. Seryjny morderca, który opowiedział Górskiemu swoją historię, twierdzi, że zabijał, by przeżyć. Kiedy tylko w jego życiu pojawiało się zagrożenie – eliminował je. Dosłownie. Na pogrzebie swojej pierwszej ofiary był na tyle perfidny, że wziął udział w mszy jako lektor. Miał czelność, by spojrzeć jego ojcu w oczy. Nie podejrzewał jednak, że ktoś go zdemaskuje. Wtedy zaczął przemieszczać się z miejsca na miejsce, by szukać schronienia. Przekonajcie się sami, jaką drogę przebył i kogo przy okazji pozbawił życia.

Morderca opowiada o swoich zbrodniach w taki sposób, jakby mówił o tym, co jadł wczoraj na śniadanie. To przerażało mnie najbardziej. Przestępca nie miał łatwego życia. Ojczym źle go traktował, a matka przestała się nim interesować, gdyż wiedziała, że zdenerwuje to jej partnera. Czy mu współczułam? Nie powiedziałabym. Jego próby wyjaśniania motywów kompletnie do mnie nie trafiały.

Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego po tej publikacji. Kojarzyłam autora z bardziej wyrazistych książek. Tej czegoś brakowało. Nie czułam żadnych emocji. Było mi jedynie żal ofiar. Nie zasłużyły na to, by ktokolwiek je zabił. Miały pecha, że znalazły się w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim miejscu. Wielu z nich nikt nie odnalazł, według mordercy nawet ich nie szukano.

Książkę czyta się błyskawicznie. To lekka lektura, choć wolałabym, by było inaczej. Mam wrażenie, że autor nieco po łebkach potraktował historię tego seryjnego mordercy. Nie mówię, że miałby wystawić mu laurkę, nie o to chodzi, ale taki beznamiętny przekaz nie wyszedł opowieści na dobre. Książki o Masie były zdecydowanie lepsze, przepełnione emocjami. Przynajmniej w moim odczuciu. W tym przypadku miałam wrażenie, że słucham robota, który automatycznie mówi to, co mu kazano. Nie tego się po Arturze Górskim spodziewałam. To bardzo dobry autor.

Nie chcę, byście pomyśleli, że Po prostu zabijałem to niewarta uwagi publikacja. Nic z tych rzeczy. Nie żałuję spędzonego nad nią czasu. Poznałam seryjnego mordercę, który nie uważa, że zrobił coś złego. Ktoś był dla niego niemiły, stanowił zagrożenie – trzeba się go pozbyć i tyle. Sami zadecydujcie, czy chcecie zapoznać się z tą publikacją. Nie będę nikogo specjalnie do tego namawiała. Wiem, że to specyficzna książka i nie każdy będzie miał ochotę, by ją przeczytać, tym bardziej, że tematyka, jaką porusza, nie należy do najprostszych. 

Artur Górski
Po prostu zabijałem
Wydawnictwo Burda Książki
Warszawa 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Burda Książki.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Zazwyczaj książka toczy się od strony policjantów, detektywów itp., a tutaj mamy myśli i uczucia mordercy... to może być ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię poznawać nowych, książkowych seryjnych morderców :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To może być ciekawa pozycja mimo wszystko. Górski... Ja miałam w Gałęzistych bohaterkę o tym nazwisku :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka