Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #187 Przedpremierowo! Alex North "Szeptacz"

Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem…
"Pisarz Tom Kennedy nie potrafi pogodzić się z nagłą śmiercią żony. Tęsknota za nią staje się szczególnie dotkliwa w momentach, gdy nie może znaleźć wspólnego języka ze swoim synem. Obaj mają nadzieję, że zmiana otoczenia pozwoli im uporać się z traumą.
Senne Featherbank wydaje się idealne, by zacząć wszystko od nowa. Ale miejscowość ma swoją mroczną przeszłość. Dwadzieścia lat wcześniej seryjny morderca zamordował tu pięciu kilkuletnich chłopców. Prasa nadała mu przezwisko Szeptacz, ponieważ w nocy miał w zwyczaju szeptać pod oknami swych ofiar.
Kiedy dochodzi do zaginięcia małego chłopca, koszmar sprzed lat powraca. Prowadzący śledztwo detektywi dostrzegają niepokojące podobieństwo do sprawy Szeptacza..."

Jak pewnie zauważyliście, jest teraz prawdziwy "bum" na tę książkę. Sporo osób ją czyta i się nią zachwyca. Przyznam szczerze, że zaintrygował mnie jej opis, ale podeszłam do niej dość ostrożnie. Ze mną przeważnie jest tak, że jeśli coś się podoba wszystkim, to ja kręcę nosem. Mam wysokie wymagania, zwłaszcza jeśli chodzi o tego typu powieści. Muszę jednak powiedzieć, że już drugą noc z rzędu mam w nocy po tej książce koszmary.

Nie od początku byłam w stanie wczuć się w klimat tej powieści. Mam wrażenie, że momentami była przeciągnięta i akcja na chwilę stopowała. To trochę wybijało mnie z rytmu czytania, ale kiedy zaczynało się szeptanie... To potrafiło siąść na psychice. Czasem nie umiałam sobie w logiczny sposób wytłumaczyć tego, co się dzieje i to akurat było bardzo dobre.

Mam nieco mieszane odczucia, jeśli chodzi o bohaterów powieści. Odniosłam wrażenie, że czegoś im brakuje, nie wiem, czy za jakiś czas będę o nim pamiętała. Autor zdecydowanie musi popracować nad kreowaniem bohaterów, bo większość z nich da się opisać jednym słowem i tyle. Chociaż czarny charakter mnie przeraża i jeszcze będzie pewnie długo po nocach straszył. Szkoda tylko, że było go tak mało. 

Mnie "Szeptacz" nie zachwycił tak jak większość, ale nie uważam, że książka jest zła. Jest dobra, ale zachwytu nie ma. Fakt, są tu momenty, które mogą przestraszyć, autor ma smykałkę do tworzenia niepokojącej atmosfery, ale wspominałam już o tym, że czasem niektóre rzeczy są niepotrzebnie przeciągnięte. Na plus na pewno można zaliczyć krótkie rozdziały i sam pomysł na fabułę. Nie kojarzę żadnej podobnej powieści. Poza tym fabuła trzyma się kupy. Widać, że całość była przemyślana i nie ma tu dziur fabularnych ani naciągniętych jak gacie w kroku rozwiązań. A przyznam, że tego bardzo się obawiałam. Co do zakończenia nie mam żadnych zastrzeżeń.

Powiem tak, osoby mojego pokroju, czyli czytelnicy, którzy mają na swoim koncie wiele thrillerów, mogą czuć niedosyt po lekturze. Dla mnie trochę za dużo było obyczajówki w tym thrillerze. Chciałam krwi, atmosfery niepokoju. Po części się to udało, ale nie dostałam tego, co mi obiecywano. A szkoda, bo potencjał był ogromny. Jeśli nie czytacie zbyt wielu thrillerów albo chcecie zacząć przygodę z tym gatunkiem, spokojnie możecie zacząć od tej powieści. Potrafi wciągnąć i przestraszyć.

Premiera powieści odbędzie się już 16 października!

Alex North
Szeptacz
Wydawnictwo MUZA
Warszawa 2019

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. "Szeptacz" potrafi wciągnąć i przestraszyć. Trzeba też przyznać, że mocno wyróżnia się na półce z tym gatunkiem, wprowadzając na nią sporo świeżości. Warto sięgnąć, by samemu sprawdzić czy głośny tytuł spełni nasze czytelnicze oczekiwania. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka