Jamey Bradbury "Dzikie serce"

Siedemnastoletnia Tracy, która wychowywała się w dzikich ostępach Alaski, spędza całe dnie na tropieniu zwierząt i powożeniu psim zaprzęgiem w lasach otaczających jej rodzinny dom. Dziewczyna zawsze przestrzega zasad, które wpoiła jej matka, zanim zginęła:
Nigdy nie trać domu z oczu.
Nigdy nie wracaj do domu z brudnymi rękami.
A przede wszystkim: Nigdy nie rań innych ludzi do krwi.
Pewnego dnia ktoś atakuje Tracy w lesie. Dziewczyna nie pamięta dokładnie, co się stało, ma jednak wrażenie, że zanim straciła przytomność, zraniła go nożem.  Ale nie ma czasu się nad tym zastanawiać, musi zająć się przygotowaniami do zbliżających się zawodów Iditarod. Jednak w jej życiu zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Czy mają związek z tym, co stało się w lesie?

Ta książka to debiut literacki. Nie mam pojęcia, do jakiego gatunku można ją zakwalifikować. To nie jest horror, powieść obyczajowa też nie bardzo. Thriller? Może prędzej. W sumie autorka zdecydowała się na połączenie ze sobą kilku gatunków. Czy wyszło jej to na dobre. Moim zdaniem tak.

To powieść, która wymaga od czytelnika maksymalnego skupienia. Nie ma tutaj podziału na dialogi i narrację, wszystko przeplata się ze sobą, więc trzeba uważać, żeby nie pogubić się w tym, co i kto mówi. Dlatego nie radzę czytać książki wieczorem do poduszki, bo szybko można zgubić wątek. Do czytania tej historii potrzebny jest świeży umysł.

Jeśli macie słabe żołądki i nie potraficie czytać o mordowaniu zwierząt, to zdecydowanie nie jest książka dla Was. Ja sama parę razy czułam, jak wszystko mi się podnosi, chociaż gorsze rzeczy już w życiu czytałam. Ostrzegam jednak, że momentami książka bywa naprawdę brutalna.

Co do głównej bohaterki, mam mieszane uczucia w stosunku do niej i nie wiem, co o niej myśleć. Przerażała mnie. Miała swój świat, w którym żyła. Dla niej był oczywisty, ja za nic bym się w nim nie odnalazła. Jedno jest pewne - w lesie by nie zginęła, ale gubiła się w jasnej dla nas rzeczywistości. W dość specyficzny sposób rozwiązywała swoje problemy. Nam raczej by to do głowy nie przyszło, ale żyjemy w innym niż ona świecie.

Uważam, że to specyficzna książka, ale godna uwagi. Były momenty, gdzie nieco nużyło mnie to, co mówi główna bohaterka, nie powiem, że nie, ale też czasem czułam napięcie. Raczej nie można się nudzić w trakcie czytania tej powieści. Zakończenie mnie wbiło w ziemię. Nie spodziewałam się, że do czegoś takiego dojdzie. W każdym razie jestem ciekawa, co autorka będzie mi miała jeszcze do zaoferowania.

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Marginesy.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka