Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #386 Przedpremierowo! Robert Małecki "Najsłabsze ogniwo"

 

Zło czai się w każdym z nas. Dlatego wszyscy jesteśmy podejrzani.

Spokojna podtoruńska wieś i kapryśne lato 2019 roku.

Znany pisarz powieści obyczajowych, Piotr Warot, przeżywa najpotworniejsze wakacje swojego życia. W tajemniczych okolicznościach znika jego brat z dziewczyną. Policjanci podejrzewają, że Aleks i Alina wyskoczyli na krótki romantyczny urlop i odcięli się od świata. Jednak kiedy oboje milczą zbyt długo, Piotr nie ma wątpliwości, że stało się coś złego.

Tylko co stało się z Aleksem i Aliną oraz kto stoi za ich zaginięciem? I dlaczego – w tym samym czasie – nastoletni syn sąsiadów ucieka z domu? Czy to możliwe, że coś łączy obie te sprawy?

Aby poznać prawdę, Warot będzie musiał wyplątać się z pajęczyny pełnej kłamstw, którą tkają także jego najbliżsi. A w solidnym i trwałym łańcuchu tajemnic trudno trafić na jedno, najsłabsze ogniwo…

Robert Małecki jest dla mnie synonimem literackiego kunsztu. Jego książki biorę w ciemno i na żadnej się nie zawiodłam. Po lekturze tej czuję się jak po weekendzie spędzonym ze znajomymi, którzy wpadli w odwiedziny z daleka. Było świetnie, ale w końcu musieli się zebrać i w mieszkaniu została pustka. I choć cieszę się na kolejne spotkanie, żałuję, że to się skończyło. To nic, że pod koniec siedziałam jak na szpilkach. Nieważne, że nie potrafiłam powstrzymać łez. Warto było.

Każda rodzina ma swoje tajemnice. Jednak niektóre z nich mogą doprowadzić do tragedii. Sprawy, które wydają nam się błahe, mogą nieść ze sobą ogromne konsekwencje.

Ta książka pochłonęła mnie od pierwszych stron, może i akcja nie mknęła jak szalona, ale akurat w przypadku tego autora kompletnie mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, czekam na to. Nie jestem pewna, dokąd zaprowadzą mnie wydarzenia. Tak było i tym razem. Zakończenie będę przeżywać jeszcze przez kilka dni.

Ogromny plus należy się autorowi za relacje między bohaterami. To działa zarówno na linii ojciec-dzieci, jak i na linii między braćmi czy mężem i żoną. Nie potrzeba rozbudowanych dialogów, zbędnych opisów, wystarczą małe gesty, których w tej książce nie brakuje.

Sama intryga jest dopracowana pod każdym względem, nie umiem się do niczego przyczepić. Nie brakuje ślepych uliczek i emocji. Zwłaszcza pod koniec, choć nie tylko. Ta powieść to także historia o rodzinie, o tym, jak się zmieniamy i co potrafimy zrobić, by ocalić bliskie nam osoby. Robert Małecki w najlepszym wydaniu, polecam serdecznie.

Premiera książki odbędzie się już w środę. 

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka