Przedpremierowo! Ashley Winstead "W snach to ja trzymam nóż"

 

Sześcioro przyjaciół.

Spotkanie po dziesięciu latach.

I jedna brutalna, niewyjaśniona zbrodnia.

Wszyscy pragniemy akceptacji, a niektórzy nie cofną się przed niczym w pogoni za perfekcją.

Spotkanie po latach na uczelni to idealny moment, aby powspominać w gronie dawnych przyjaciół, a przy okazji wskrzesić głęboko pogrzebane sekrety.

Jedno z nich zabiło z zimną krwią, a drugie zastawiło pułapkę na mordercę i zrobi wszystko, aby osoba winna śmierci Heather dostała wreszcie to, na co zasłużyła.

Tylko kto jest kim?

Mint, Caro, Frankie, Coop, Heather, Jack i Jessica.

Przeżyli razem najlepsze i najgorsze chwile w życiu.

Jedno z nich jest potworem skrytym pod piękną maską. A drugie zaplanowało zemstę.

Jutrzejszy dzień będzie obfitował w książkowe premiery. Jedną z nich jest "W snach to ja trzymam nóż" autorstwa Ashley Winstead.

Kilka lat temu ktoś zamordował Heather. O wszystko oskarżono najbliższą jej osobę, lecz czy faktycznie to jest jej morderca? Zjazd absolwentów budzi demony przeszłości. Głęboko ukrywane sekrety nie są już tak bezpieczne. Czy uda się odnaleźć odpowiedź na pytanie, co stało się z Heather?

To jedna z tych książek, w których mordercę niby mamy na wyciągnięcie ręki, ale odkrycie jego tożsamości wcale nie jest takie proste. Sama na początku źle obstawiłam. I w sumie nie byłabym usatysfakcjonowane, gdyby moje przewidywania okazały się prawidłowe. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam iść dobrym tropem.

Ciężar opowieści położony jest na Jessice. I o Chryste Panie, jaka to była irytująca postać. Jak ja jej życzyłam, żeby bosą stopą stanęła na klocku Lego. I żeby nie było, to nie jest zarzut z mojej strony, bo ta postać jest bardzo dobrze wykreowana, po prostu irytuje jestestwem swoim.

Na początku w trakcie lektury można się nieco pogubić. Są przeskoki czasowe. Wyraźnie zaznaczone, to muszę podkreślić, ale przeskakiwanie z teraźniejszości do przeszłości początkowo wybijało mnie z rytmu, ale powiem szczerze, że bardziej podobało mi się to, co działo się kiedyś. Nie to, że teraźniejszość była nudna. Po prostu tam było dla mnie bardziej tajemniczo.

To nie była skomplikowana intryga, ale nie powiem, żebym nudziła się w trakcie lektury. Historia mnie wciągnęła i byłam ciekawa, co będzie działo się z bohaterami. Trudno jednoznacznie określić też gatunek, do jakiego należy - mamy tutaj połączenie kryminału z dramatem i powieścią psychologiczną. Jeśli lubicie takie połączenia, to być może ta książka Was zainteresuje.

Premiera odbędzie się już jutro!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

5 komentarzy :

  1. Jessica wydaje się być irytującą postacią, ale to dobrze, że jest tak dobrze wykreowana. Ciekaw jestem, jak będzie się zmieniać w trakcie historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewna, że bedzie mi się podobać. Z chęcią ją przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie poznałabym tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka brzmi świetnie, jednak ja zawsze się gubię, gdy autorzy mieszają przeszłość z teraźniejszością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie czytałam tego gatunku. Myślę, że warto będzie przeczytać

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka