Po niemal trzech miesiącach od dnia, w którym wywinęła się śmierci, Dioniza Remańska wciąż przebywa w szpitalu. Energiczna prywatna detektyw nie potrafi znieść bezradności związanej z bezczynnością i ograniczeniami własnego ciała.
Plusem jej niewesołego położenia może być fakt, że życiu kobiety nie zagraża już niebezpieczeństwo. Ale Diona nawet w takim miejscu potrafi wpakować się w kłopoty.
Podczas zabiegu hydroterapii umiera pacjentka. I nie jest to naturalna śmierć. Dioniza nie potrafi trzymać się od sprawy z daleka. Jej policyjno-detektywistyczne doświadczenie i stała obecność w szpitalu okazują się ogromnie przydatne dla śledczych. Kobieta zaczyna węszyć wokół tajemniczej zbrodni, która jest zaledwie preludium do dalszych dramatycznych wydarzeń.
Z czasem okazuje się, że rozwiązania zagadki brutalnych morderstw, tego i kolejnych, należy szukać nie tylko w murach szpitala. Gdzieś, kiedyś, w ukrytym wśród drzew bunkrze młoda przerażona dziewczyna bała się o własne życie. A takie wydarzenia nie pozostają bez konsekwencji.
Diona cudem uniknęła śmierci. Według lekarzy powinna być martwa, jednak wbrew wszystkiemu żyje i ma się średnio. Poddaje się rehabilitacji, by odzyskać. Ostatnie wydarzenia mocno odbiły się na jej ciele. Podczas jej pobytu w szpitalu zostaje zamordowana kobieta. Diona zaczyna uczestniczyć w sprawie. Jak się okazuje, pierwszej z wielu.
Długo nie mogłam pozbierać się po zakończeniu poprzedniej części. W recenzji napisałam, że to była dla mnie póki co najlepsza odsłona cyklu o Dionie. W przypadku tej jest inaczej, ale po kolei.
Wydarzenia z poprzedniej części mocno odbiły się na Dionizie. Do tej pory energiczna kobieta nagle straciła pełną sprawność. Musi wytrwale ćwiczyć i poddawać się zabiegom, by wrócić do jakiej takiej sprawności. Widać, że nie jest to dla niej łatwe. Zaczyna inaczej się zachowywać, gdy pod jej nosem dochodzi do morderstwa. Znów jest w swoim żywiole. Wraca Diona, którą znaliśmy z poprzednich części. I muszę przyznać, że podziwiam śledczych, że mieli do niej tyle cierpliwości.
Jeśli chodzi o nowych bohaterów, to nie do końca wiem, co mam o nich myśleć. Najbardziej zapadła mi w pamięć Krystyna. Resztę jeszcze muszę sobie przetrawić. Nie mam większych zarzutów, jeśli chodzi o sposób, w jaki zostali wykreowani, ale czegoś im brakowało.
Sama intryga mnie wciągnęła, byłam ciekawa, kto stoi za morderstwami. Momentami miałam ciarki na całym ciele, gdy czytałam, co działo się z ofiarami. Ludzkie okrucieństwo nie zna granic. Dodatkowo na moją psychikę wpływało to, że zaczynam rehabilitację nogi - będę miała teraz spaczone spojrzenie na sprzęt do rehabilitacji, także perfekcyjny timing z mojej strony, jeśli chodzi o czytanie tej książki.
Zdarzyło mi się kilka razy, że przeskoki czasowe wybiły mnie z rytmu czytania. Są zaznaczone, więc nie musicie obawiać się, że zagubicie się w czasoprzestrzeni. Tylko w przypadku tej książki mam wrażenie, że przeskoki czasowe wymagają maksymalnego skupienia, żeby zrozumieć, co wnoszą do całości. Nie byłam na przykład w stanie czytać tej książki wieczorem przed pójściem spać, bo szybko gubiłam wątek. Musiałam podchodzić do niej ze świeżym umysłem.
Nie była to moim zdaniem najlepsza część cyklu o Dionie. Cieszę się, że wróciła, tęskniłam za nią, ale czegoś mi zabrakło. Nawet nie do końca potrafię powiedzieć, czym jest to coś. Mam jednak po lekturze poczucie niedosytu, chociaż pewnie jeszcze przez długi czas będę patrzeć na wannę do hydroterapii, czując ciarki na całym ciele.
Premiera książki odbędzie się już w środę.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Szkoda, że Cię nieco zawiodła ta część, ale ja i tak jestem ciekawa tej serii, więc będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuń