Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #487 Maciej Siembieda "Orient"

 

W Terespolu przed kolekturą lotto omdlewa człowiek, a z jego rąk wypada kupon z sześcioma zwycięskimi liczbami. W tym samym czasie siedem tysięcy osiemset trzydzieści kilometrów dalej pewien mężczyzna opracowuje plan, który ma przynieść miliardowe zyski i zmienić układ sił w jednym z najważniejszych państw Europy.
Co w tym czasie robi były prokurator IPN-u Jakub Kania? Właśnie dostał nową pracę i misję, a ta zawiedzie go do Szanghaju i wplącze w śmiertelnie niebezpieczną intrygę, w której ważną rolę odegrają chińskie triady, polskie służby specjalne i… zbieracze złomu spod Terespola. Najważniejsza jest jednak zagadka zaginięcia gdzieś między Polską a Chinami najsłynniejszego pociągu na świecie. Warto dodać, że śladami Kani wyrusza jego dobra znajoma kapitan Teresa Barska.

Jak ja czekałam na tę książkę. Maciej Siembieda jest dla mnie mistrzem pióra, który potrafi wyrwać mnie z rzeczywistości i przenieść do innego świata. Tak było i tym razem, choć przyznaję, że nieco obawiałam się wątku związanego z Chinami. Nie do końca czuję klimat triad, to konik mojej mamy, ale wychodzę z założenia, że warto raz na jakiś czas sięgnąć po powieść, która pokazuje mi inny zakątek świata i ludzi z nim związanych.

Jakub Kania dostaje tym razem zadanie związane z odnalezieniem zaginionego pociągu. Nie wie jeszcze, dokąd zaprowadzą go te poszukiwania i jak wpłyną nie tylko na jego losy. I więcej na temat intrygi kryminalnej ze mnie nie wyciągniecie. Powiem tylko tyle, że trzecia część książki to już jazda bez trzymanki i żałuję, że nie widziałam swojej miny w trakcie czytania.

"Orient" to nie tylko opowieść o poszukiwaniu pociągu, chińskich triadach, grze, w której wygrywa najbardziej wpływowy, korupcji. Na tej historii kładzie się cień depresji. Ze względu na to, co przechodziłam dwa lata temu ten wątek był mi bardzo bliski. Wiem, jak to jest być po ciemnej stronie i wiem, jak trudne jest to dla ludzi, którzy są obok. Dodatkowo scena na cmentarzu poruszyła wrażliwe struny mojej duszy. Trochę sobie przy niej pochlipałam.

W tej powieści zderzają się ze sobą diametralnie różne światy. Mamy złomiarzy i ludzi, którzy na pstryknięcie palca mają wszystko. Książka, choć nie jest długa, doskonale pokazuje nam te światy. "Pająk" już zawsze będzie miał miejsce w moim sercu. Obok Jakuba Kani o niesportowej sylwetce. Gościa nie da się nie kochać. Jego poczucie humoru i upór w dążeniu do celu, a także dystans do siebie i to, jakim jest człowiekiem poza pracą, kupiły mnie. 

Maciej Siembieda po raz kolejny pokazał mi, że jest mistrzem w łączeniu faktów i fikcji. Gdyby nie wyjaśnienia na końcu, byłabym w stanie uwierzyć w taką wersję historii. Ani przez moment nie miałam wrażenia, że coś tu jest naciągane. Z Jakubem Kanią spotkałam się po raz szósty, to niesamowite, że autorowi udaje się utrzymać ten cykl na tak wysokim poziomie. Chylę czoła.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Agora.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Muszę nadrobić twórczość tego autora. Do tej pory nie miałam okazji.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka