Przedpremierowo! Mona Awad "Króliczek"

 

Samantha jest outsiderką. Woli spędzać czas w swojej mrocznej wyobraźni niż w towarzystwie ludzi. Studiuje na Warren – w najbardziej nowatorskiej i eksperymentalnej szkole pisania w kraju. Wszystko tutaj wykracza poza gatunek, nie tylko literacko. Gardzi przeintelektualizowaną grupą samozwańczych poetek, składającą się z kilku nieznośnie bogatych dziewcząt, które określają się wzajemnie Króliczkami.

Sytuacja zmienia się, gdy Samantha otrzymuje od Króliczków osobliwe zaproszenie. Zostaje wciągnięta w ich kręgi, porzucając tym samym nie tylko swoje dotychczasowe poglądy, ale i jedyną przyjaciółkę, Avę. Dziewczyna zanurza się coraz głębiej w mglisty i jednocześnie przesłodzony świat Króliczków, zaczynając brać udział w rytualnych warsztatach, a granice rzeczywistości i absurdu zaczynają się zacierać.

Jeśli jesteście ze mną dłużej, wiecie, że z wykształcenia jestem polonistką i na co dzień pracuję ze słowem pisanym. W przypadku tej książki pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to "ojej". Tak, wiem, bardzo merytoryczna opinia, nie musicie mi dziękować, polecam się na przyszłość. A tak na poważnie, to po lekturze tej książki mam taką sieczkę w głowie, że kompletnie nie wiem, co mam myśleć na jej temat.

Główna bohaterka, Samantha, to outsiderka. Studiuje na Warren, w szkole, która w dość oryginalny sposób prowadzi zajęcia literackie. Początkowo gardzi grupą Króliczków, czyli samozwańczymi poetkami, bogatymi i przeintelektualizowanymi. Ale te pewnego dnia wciągają ją w swoje kręgi. Samantha zatraca się w nich, porzucając swoją jedyną przyjaciółkę, Avę.

To jedna z tych książek, które wymagają od czytelnika maksymalnego zaangażowania. Okładka może i słodko wygląda, ale przejście przez treść, którą w sobie skrywa, stanowi nie lada wyzwanie. I  żebyśmy się dobrze zrozumieli, to nie jest zarzut z mojej strony, po prostu chcę Wam uświadomić, że nie jest to łatwa lektura. Granice rzeczywistości i absurdu zacierają się tutaj i możecie poczuć się w trakcie lektury nieco zdezorientowani. Ja tak kilka razy miałam.

Pierwszą część książki czytało mi się zdecydowanie lepiej, była mniej chaotyczna. Druga część nie wciągnęła mnie aż tak bardzo. Sam pomysł na fabułę jest oryginalny. Są tu momenty, które dają do myślenia, poruszają czułe struny w duszy. Ale jest też sporo fragmentów, które czytałam i zastanawiałam się, co właściwie czytam.

Moim zdaniem to książka dla pełnoletnich czytelników. Nieco młodsi mogą się od niej odbić. Jeśli szukacie czegoś oryginalnego i nie boicie się wyjścia poza granice swojego komfortu czytelniczego, możecie spróbować swoich sił z "Króliczkiem".

Premiera odbędzie się już jutro.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka