Justin i Libby Denbe wiodą życie, jakie zwykle można oglądać w kolorowych magazynach. Wspaniała kamienica przy wysadzanej drzewami ulicy w zamożnej dzielnicy Bostonu. Piękna piętnastoletnia córka. Kochające się, zgodne małżeństwo, podziwiane przez wszystkich. Po prostu – ideał.
Pracująca w prywatnej firmie detektywistycznej Tessa Leoni zostaje jednak wezwana do ich luksusowego apartamentu w Back Bay i nie podoba jej się to, czego się dowiaduje. Do rezydencji Denbe’ów bez wątpienia wtargnęli profesjonaliści. I w najlepszym wypadku porwali rodzinę dla okupu. A w najgorszym...
Im więcej Tessa dowiaduje się o zaginionych, tym większe ma podejrzenia, że sprawa nie jest prosta. To, co zdawało się modelowym życiem bogatej rodziny, zdecydowanie odbiegało od ideału. Mąż, żona, córka – każde z nich skrywało mroczne sekrety...
O rodzinnych kłamstwach Tessa Leoni wie więcej, niżby chciała. Nie ma jednak pojęcia, gdzie są Denbe’owie i czy w ogóle żyją. Choć w niezależnym śledztwie nie zawsze pomagają jej aroganccy federalni i nieudolni lokalni gliniarze, musi działać szybko – bo szanse Denbe’ów na przetrwanie szybko zmaleją do zera…
Kto chciałby porwać tak idealną rodzinę? I jak daleko jest skłonny się posunąć?
Justin i Libby na pozór stanowią zgodną parę, która wychowuje nastoletnią córkę, Ashlyn. On ma swoją firmę, ona projektuje biżuterię, mają piękny dom. Pewnego dnia znikają bez śladu. Ich porwanie wygląda na robotę profesjonalistów. Wiedzieli, gdzie i kogo mają szukać. Nikt nie wie, gdzie są Denbe'owie i czy żyją. Tessa Leoni zostaje zatrudniona, by ich odnaleźć. Z czasem kobieta odkrywa rodzinne sekrety, które nigdy miały nie ujrzeć światła dziennego.
Już kilka razy skasowałam to, co pisałam na temat tej książki. Odebranie mi słów jest chyba najlepszą rekomendacją, jaką mogę dać tej powieści. To nie tylko historia o porwaniu rodziny, to swego rodzaju podróż w zakamarki duszy drugiego człowieka, który zamyka się, zakładając maskę z uśmiechem, i udaje, że nic się nie dzieje, zamiatając swój ból pod dywan. Cisza może ranić czasem mocniej niż słowa i zaprowadzić ludzi na drogę, z której trudno wrócić.
Akcję możemy śledzić z perspektywy kilku osób, dzięki czemu poszczególne elementy układanki z czasem trafiają na swoje miejsce. Nie tylko widzimy, jak Tessa próbuje rozwiązać tę zagadkę, ale możemy przekonać się także o tym, co dzieje się w zamkniętym świecie tych, którzy zaginęli. Niektóre fragmenty są trudne do dźwignięcia pod kątem emocjonalnym. Zwłaszcza gdy lepiej pozna się tę rodzinę i człowiek przekona się, jaki ciężar na swoich barkach nieśli niektórzy jej członkowie. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, żeby nie zdradzać fabuły, ale w pewnym momencie miałam ochotę mocno przytulić Ashlyn i powiedzieć jej, że nie jest sama.
Kiedy czytałam końcówkę książki, czułam narastającą złość. Niemal rzucałam nią po pokoju, z trudem tłumiąc przekleństwa. Nie przewidziałam tego, kto stoi za porwaniem, nawet przez myśl mi nie przeszło, że całość może mieć taki finał.
Uważam, że bardzo mocną stroną tej powieści jest jej warstwa psychologiczna. Od samego początku Denbe'owie nie byli mi obojętni, zwłaszcza Ashlyn. Wątek kryminalny też jest dopracowany, autorka potrafi mylić szyki. I powiem Wam, że mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o postać jednego z porywaczy. Wiedziałam, że zrobił coś złego, ale jakaś pokręcona część mnie szanowała to, jak czasem się zachowywał. Uwielbiam, kiedy autor powieści ze mną w taki sposób pogrywa.
Na koniec jedna rzecz. Ta powieść to kolejna część cyklu o Tessie Leoni. Czy można czytać ją, nie znając poprzednich? Tak, nie będziecie mieli większego problemu z ogarnięciem fabuły.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)