Maria Wilczek-Krupa "Kilar. Geniusz o dwóch twarzach"

Pamiętam dzień, w którym zobaczyłam na drzwiach Biblioteki Śląskiej w Katowicach informację o tym, że zmarł Wojciech Kilar. Patrzyłam na tę kartkę i nie potrafiłam wejść do środka. Zrobiło mi się przykro, lubiłam słuchać kompozycji tego artysty. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach jego pierwszą na naszym rynku wydawniczym biografię, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.

Wojciech Kilar był niezwykle tajemniczym człowiekiem. Był rozdarty między ojczyzną a Hollywood, gdzie udało mu się spełnić american dream. Kochał, zupełnie tak jak ja, książki i koty. Swoje serce oddał żonie, Barbarze. Jego talent cenili reżyserzy na całym świecie. Skomponował muzykę do słynnego Draculi. Miał też okazję, by stworzyć ścieżkę dźwiękową do Władcy pierścieni, jednak w wyniku nieporozumienia nie doszło do nawiązania współpracy z Peterem Jacksonem. Kopcił jak smok, lubił drogie perfumy, eleganckie krawaty i sporo podróżował. Zmarł po kilkumiesięcznej walce z nowotworem mózgu, jednak żyje nadal w swoich kompozycjach, które stworzył na potrzeby wielu produkcji.

Maria Wilczek-Krupa podzieliła swoją publikację na kilka części. Przyznam szczerze, że przebrnięcie przez pierwszą z nich niemalże graniczyło w moim przypadku z cudem. Miałam wrażenie, że panuje tam chaos i autorka sama do końca nie wie, co chce napisać. Skakała z tematu na temat, a ja czułam narastającą frustrację. Chęć poznania biografii mistrza jednak zwyciężyła i postanowiłam nie przerywać lektury. Dobrze zrobiłam. Później było już zdecydowanie lepiej. Z przyjemnością czytałam o współpracy Kilara z Francisem Fordem Coppolą i z podziwem przyglądałam się jego artystycznym dokonaniom. Moje serce ukradła ostatnia część, której większość przepłakałam. Najpierw musiałam pożegnać się z żoną kompozytora, Basią. Nawet nie myślałam, że będzie to dla mnie takie trudne. Czułam ból jej męża i podobnie jak on, nie potrafiłam pogodzić się z jej odejściem. To było niesprawiedliwe, że choroba postanowiła ją zabrać. Miała przecież przed sobą jeszcze tyle życia… Kilka stron później usłyszałam wyrok śmierci na Wojciecha Kilara. O jego walce z chorobą przeczytałam dopiero przy trzecim podejściu. Wcześniej zalewałam się łzami i nic przez nie widziałam. Nawet teraz, pisząc te słowa, staram się nie utopić klawiatury laptopa we łzach.
Kilar. Geniusz o dwóch twarzach to bardzo dobra biografia naszego wielkiego kompozytora. Wywołuje sporo emocji. Przez większą część książki miałam na ustach uśmiech, później już były mi potrzebne chusteczki. Myślę, że to zdanie jest najlepszą rekomendacją, jaką będę w stanie napisać dla tej pozycji. Maria Wilczek-Krupa wykonała kawał dobrej roboty, choć tak, jak wspomniałam, początek książki może być nieco trudny do przetrawienia. Nie był aż tak dopracowany jak pozostałe rozdziały.

Całość książki uzupełniają czarno-białe fotografie bardzo dobrej jakości. One nadają tej publikacji niezwykły klimat. Cieszę się, że miałam okazję poznać kompozytora nie tylko z dobrej strony. Autorka pokazała, że miał charakter. Takiego oblicza artysty nie znałam. Najbardziej spodobało mi się jego zdjęcie z kotem. Trudno, żeby było inaczej. Sama jestem nieuleczalną kociarą i koty znajdują się na większości przedmiotów w moim domu.


Polecam tę książkę wszystkim pasjonatom twórczości Wojciecha Kilara oraz czytelnikom, którzy lubią sięgać po biografie. Na pewno nie będą zawiedzeni tym, co tutaj znajdą. To idealna propozycja na zbliżające się coraz dłuższe zimowe wieczory pod kocem, z kubkiem herbaty w jednej ręce i z książką w drugiej.

Maria Wilczek-Krupa
Kilar. Geniusz o dwóch twarzach
Wydawnictwo Znak
Kraków 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Choć sama dość rzadko sięgam po biografie, to widzę, że ostatnia część przywołuje tak duże emocje, że żal nie przeczytać i nie wiedzieć. Jestem przekonana, że zdjęcia dodają sentymentu, prawdziwości i wzbogacają całą pozycję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli miałabym ocenić książkę po okładce, to chciałabym ją przeczytać. A że ostatnio czytam dużo biografii, a że Wojciech Kilar to postać, którą chciałabym poznać lepiej, tym bardziej chcę. Dzięki za inspirację :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie interesuje mnie ta biografia. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Często sięgam po biografie i po tę również sięgnę. Wprawdzie jakoś szczególnie nie interesuje mnie postać Wojciecha Kilara, jednak widzę na jego temat chętnie zdobędę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrząc na niektóre fotografie Wojciecha Killara wyobrażam sobie, że tak właśnie wygląda dobrotliwy Pan Bóg

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka