Nora Roberts "Kryjówka"

 

Jeden dzień, pomyślała, jedna chwila, jedna niewinna zabawa. Jak to jest, że ten dzień, ta chwila, ta zabawa wydają się nie mieć końca? Caitlyn Sullivan ma zaledwie dziesięć lat, gdy zabawa w chowanego podczas rodzinnego spotkania na zawsze zmieni jej los. Zdrada, której wtedy doświadczy, nada kształt jej życiu i sprawi, że następne lata będą nieustanną ucieczką przed następstwami traumy. Mimo to przyjdzie moment, gdy Caitlyn zda sobie sprawę, że jeśli nie chce po prostu przetrwać, lecz rozkwitnąć, powinna wrócić do rodzinnego domu i zmierzyć się z przeszłością. Wspomnienie tamtego wieczoru być może nigdy nie przestanie jej ścigać, jednak Caitlyn musi zdecydować, czy liczy się to, przed czym uciekamy, czy to, kto nas znajdzie.
Jeśli śledzicie moje posty od dawna, wiecie, że niespecjalnie lubię romanse. Kiedy przeczytałam opis tej książki, pomyślałam sobie, że może autorka pójdzie bardziej w stronę obyczaju, powieści psychologicznej z elementami thrillera. Niestety dla mnie sporo było tu romansu. I to takiego, za którym nie przepadam. Nie mogę jednak powiedzieć, że była to zła książka.

Niemiłosiernie irytowała mnie główna bohaterka. Może nie jako dziecko, ale jako dorosła osoba. Wybaczcie, ale nie mogłam jej przetrawić. I nie zmieniło się to do samego końca. Jej na pewno nie zapamiętam. Sposób, w jaki podchodziła do życia, nie przekonywał mnie, nie zliczę, ile razy wzdychałam poirytowana. Za to polubiłam Dilona i jego rodzinę. To był dla mnie najjaśniejszy punkt w całej powieści. Rodzina Caitlyn do mnie nie przemówiła. Była przesłodzona. Myślę jednak, że znajdzie się grupa czytelników, która chciałaby do takiej należeć. Ja wolałabym być siostrą Dilona. Nie żoną, zajęta już jestem, ale siostrą - czemu nie.

Co do wątku kryminalnego - moim zdaniem był totalnie niewykorzystany. Owszem, popchnął pewne wątki do przodu, ale nie zrobił na mnie wrażenia. A szkoda, liczyłam na to, że autorka go pociągnie. Niestety poszła inną drogą.

Nie podeszły mi sceny łóżkowe, ale mnie bardzo trudno pod tym względem zadowolić. Tylko paru autorom się to udało. Tym razem nie zadziałało, ale myślę, że znajdą się czytelnicy, którym się te fragmenty spodobają. I w porządku. Będę się cieszyć, jeśli będziecie się dobrze bawić w trakcie lektury tej książki.

Reasumując - jako romans - ta książka jest dobra i znajdzie na pewno grono wiernych fanów. Ale jeśli liczyliście w jej przypadku na coś innego, to niestety muszę Was rozczarować.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka