Julia Maj "Gdyby dzisiaj było wczoraj"

 

Jak zmienić swoje życie? Jak wyjść z matrixa? Jak porzucić męża co nie bije, nie pije, dobrze zarabia? Z tymi i nie tylko tymi pytaniami muszą się zmierzyć bohaterowie tej książki. Hanię, główną bohaterkę, los stawia na rozdrożu emocjonalno-decyzyjnym. Skok na główkę do życiowego odmętu to jedno, ale co z ryzykiem skręcenia karku, skoro te wody to jedna wielka niewiadoma? Czy to tylko irracjonalny lęk czy totalna głupota? Jest takie powiedzenie „nie ma ryzyka, nie ma zabawy”, ale życie to nie giełda, gdzie możemy stracić najwyżej pieniądze. Czy bohaterowie znajdą w sobie dość siły i determinacji, by osiągnąć to, co wydaje się być nieosiągalne? A jeśli tak, to czy da to szczęście czy rozczarowanie?

Jaki ta książka zrobiła mi mętlik w głowie... Mamy Hannę, żonę, matkę i kochankę. Młodo wyszła za mąż, urodziła dzieci, poświęciła się dla męża, a teraz znalazła się w takim punkcie w życiu, że gdziekolwiek by się nie obróciła, tam, za przeproszeniem, dupa. I tyle, jeśli chodzi o fabułę. Dość zdawkowo, wiem, ale nie chcę streszczać Wam książki.

Nie polubiłam Hani. Tak, jest kobietą, która mierzy się z pewnymi problemami, nieprzepracowanymi ranami, ale sposób, w jaki postępuje, przyprawia mnie o zawał serca. Wiem, że dla niektórych osób rzucenie się w romans jest jedynym sposobem, żeby wyrwać się z małżeństwa, w którym nie chce się być, a nie ma się odwagi o tym powiedzieć, ale nie mam najlepszego zdania o osobach postępujących w ten sposób. Wychodzę z założenia, że w związku się rozmawia, a nie ucieka od tego, co boli. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy tak potrafi, Hania jest tego idealnym przykładem. Nie polubiłam też Tomeczka, jej kochanka. Wszystkich bohaterów tej książki zresztą wysłałabym na terapię, bo byłoby nad czym pracować. I nie, to nie jest zarzut z mojej strony. To tylko pokazuje, że chociaż nie lubię bohaterów, nie byli mi obojętni.

Niespecjalnie podeszły mi sceny miłosnych igraszek. Nie to, że wywoływały we mnie ciarki żenady, nic z tych rzeczy, tylko zamiast tego, kto z kim, w jakiej pozycji i w którym rzędzie w kinie, wolałabym zagłębić się nieco bardziej w świat wewnętrzny bohaterów. Spojrzeć na świat ich oczami. Kiedy pojawiały się takie opisy, na przykład to, co działo się z Hanną podczas pewnego Sylwestra, zatracałam się w lekturze i czułam, że jestem obok tej bohaterki i mogę ją nieco lepiej zrozumieć.

Jeśli chodzi o styl autorki, to na początku, kiedy czytałam książkę, miałam taką myśl, że nie, nie ma opcji, nie dam rady. Miałam wrażenie, że słucham nastolatki, która na siłę próbuje być dorosła i kompletnie to do niej nie pasuje, ale kiedy tak spojrzałam na całość, na to, jak Hanna się zachowuje, to taki sposób przekazu idealnie do niej pasuje, chociaż może momentami powodować obfite krwawienie z oczu. Hanna jest dorosła, ale nie dojrzała.

Ta książka może być przestrogą, pokazać, do czego prowadzą niewypowiedziane słowa, poświęcenie się dla kogoś i zatracenie siebie. Nie była to łatwa lektura, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Bardzo dziękuję autorce za zaufanie.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Autorce.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Szkoda, że do końca Cię nie zadowoliła, ale może sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka