Thomas Olde Heuvelt "Wyrocznia"

 

W mglisty zimowy poranek, na pustym o tej porze roku polu tulipanów na obrzeżach rodzinnego miasta, trzynastoletni Luca Wolf i jego koleżanka Emma Reich odkrywają XVIII-wieczny żaglowiec. Na pierwszy rzut oka widać, że okręt, na którego burcie widnieje nazwa Wyrocznia, jest mocno sfatygowany, jakby fale wyrzuciły go na brzeg po setkach lat dryfowania. Znalezisko wydaje się nierzeczywiste, właz do ładowni jest jednak otwarty i Emma nie może się oprzeć pokusie wejścia na pokład i zbadania statku.

Gdy bije pokładowy dzwon, Emma znika w jego wnętrzu na zawsze. To samo dzieje się z kilkorgiem ich przyjaciół, ojcem Luki oraz policjantami, którzy wyruszają z ekspedycją poszukiwawczą w głąb okrętu. Kiedy bez wieści przepada jedenaście osób, śledztwo rozpoczyna tajna agencja rządowa. Wygląda na to, że międzynarodowe służby specjalne stanęły właśnie w obliczu najbardziej złowieszczej sprawy swoich czasów.

Na miejsce zostaje sprowadzony Robert Grim, emerytowany specjalista od okultyzmu, który ustala ponad wszelką wątpliwość, że Wyrocznia jest zwiastunem wieszczonej od dawien dawna zagłady – mrocznej siły uśpionej dotąd w głębinach morza. 

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Wychodzicie sobie na spacer i nagle widzicie, że na polu leży statek. Taki duży, żaglowiec. Dodam przy okazji, że wcale nie mieszkacie blisko morza, a okręt nie wygląda na współczesny. Ja schodzę na zawał. Nie byłabym tak odważna jak Emma i Luca, którzy podeszli do wraku. Dziewczynka postanawia zbadać statek. Kiedy schodzi pod pokład, słychać dzwon. Ślad po niej znika. To samo dzieje się z innymi ludźmi, którzy postanowili zbadać statek. Bez śladu ginie 11 osób, a komuś bardzo zależy na tym, żeby zatrzeć ślady. Sprawę zaczyna badać Robert Grim, emerytowany specjalista od okultyzmu.

Czekałam na tę książkę. Miałam już okazję zapoznać się z twórczością autora i wbił mnie w fotel. Jak było w przypadku tej powieści? Nie przebiła moim zdaniem "Hex", ale to nie znaczy, że bawiłam się źle w trakcie lektury. Jednak po kolei.

Sam pomysł na statek, w którego wnętrzu znikają ludzie, jak najbardziej mi siadł. Jeszcze ten dzwon bijący w momencie, gdy ktoś przepadł. Rany, czuję ciarki na całym ciele, gdy sobie o tym przypominam... Niemal słyszałam go w swojej głowie. Miałam też ochotę krzyczeć, żeby ostrzec bohaterów, którzy postanowili zejść pod pokład. Za żadne pieniądze nawet najmniejszego palca u stopy bym tam nie postawiła.

Próba ukrycia tego, co się stało, też do mnie przemówiła. To było psychodeliczne. Bajeczki o nagłym wyjechaniu za granicę, śmierci w tragicznym wypadku... Trudno było mi emocjonalnie dźwignąć scenę, w której pojawiła się mama Emmy, przyjaciółki Luki. On wrócił do domu, po niej nie został żaden ślad. Jeśli chodzi o tego chłopca - jego początkowa wersja bardziej do mnie przemówiła. Czułam jego strach, ból po stracie. To, co działo się z nim później, no, tu mam mieszane uczucia. Zwłaszcza chodzi mi o to, co nastąpiło po kąpieli w wannie. Troszkę za szybko, według mnie, nastąpiła pewna przemiana. W sumie łatwo mi go oceniać z perspektywy fotela, bo nie byłam na jego miejscu. Za to kocham Grima. Swoje lata miał, ale też było w nim coś, co mnie do niego przyciągało. Mama Luki też będzie miała miejsce w moim sercu.

Według mnie sporo tej powieści dało to, że pojawiły się przebitki z przeszłości. Robiły klimat. I jeszcze bardziej utwierdzały mnie w tym, że lepiej od tego statku trzymać się z daleka.

Trudno było mi rozstać się z bohaterami tej powieści. Miałam z nimi wzloty i upadki, ale mimo wszystko się z nimi zżyłam. I do tej pory trudno mi też pogodzić się z tym, co spotkało rodzinę Luki. Thomas Olde Heuvelt znów zaserwował mi całkiem niezły horror. Były momenty, które wciskały mnie w fotel, kilka razy też w oczach zakręciła mi się łza. Myślę, że ta powieść przemówi bardziej do nastoletnich czytelników, będzie im łatwiej nawiązać nić porozumienia z Luką, zrozumieć go.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka