Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #579 Przemysław Piotrowski "Nie bierz nic z takich miejsc"

 

Marcin i Dominika prowadzą popularny kanał na YouTube poświęcony eksploracji opuszczonych miejsc. Gdy odkrywają kaplicę w głębi lasu, nie wiedzą jeszcze, że przedmiot, który stamtąd zabiorą, wciągnie ich w spiralę niepokojących wydarzeń.

Kim był tajemniczy ksiądz Krystian? Co naprawdę stało się w dawno zamkniętym ośrodku? I jakie siły wciąż kryją się w jego murach?

Marcin i Dominika prowadzą kanał na YouTube, na którym pojawiają się filmiki z eksploatacji opuszczonych miejsc. Mają jedną zasadę - nie bierz nic z miejsc, które odwiedzasz. Zostaje ona złamana przez Marcina. Zabiera pewien przedmiot z owianej złą sławą kaplicy w głębi lasu. Nie wie jeszcze, dokąd zaprowadzi go ten z pozoru niewinny uczynek.

Swego czasu miałam fazę na oglądanie filmików z opuszczonych miejsc. Sama do takiego bym się nie wybrała, nawet gdyby mi obiecywali, że sporo mi zapłacą i będzie tam całe stado kotków, które będę mogła głaskać, żeby ukoić swoje skołatane nerwy. Ale poczytać o wyprawie do takowego już mogę. W sumie w domu nic mi nie grozi, prawda?

Początek książki wbił mnie w fotel. Długo zbierałam szczękę z podłogi i czułam ciarki na całym ciele. Miałam ochotę krzyczeć, żeby Marcin trzymał łapy przy sobie. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym zabrać cokolwiek z opuszczonego miejsca. Miałabym wrażenie, że to się na mnie patrzy w nocy, nawet gdyby było schowane. Już nie na moje lata i nerwy takie akcje. Poza tym miałabym poczucie, że bezczeszczę to miejsce. Marcin takich oporów nie miał, mały przedmiot przykuł jego uwagę, więc zabrał go ze sobą.

Do pewnego momentu wciągałam tę powieść niemal jednym tchem, wzdrygając się na każdy dźwięk ze świata zewnętrznego. Z jednej strony bałam się tego, co za moment się wydarzy, a z drugiej bardzo chciałam się dowiedzieć, co się stało w tej kaplicy. Takie miejsca mnie z jednej strony przerażają, ale z drugiej fascynują. Wciągnęłam się w śledztwo Marcina i chociaż nie popierałam tego, co zrobił, nie dziwiłam się, że go to zaintrygowało. Dodatkowo rozdziały nie były długie, dzięki czemu książka niemal czytała się sama. 

Potem jednak pojawiły się schody. Z tym miejscem związana była postać księdza Krystiana. Człowieka, z którym raczej nie chcielibyście mieć zbyt wiele wspólnego. I początkowo wzbudzał mój strach. Za to zachowanie Marcina momentami zbijało mnie z tropu. Czasem jego reakcje nie były adekwatne do tego, co się działo. Pod koniec zaczęło się robić dziwnie. Samo zakończenie... no ja go nie kupuję.

Sam pomysł na fabułę nie był zły. Miejsce owiane złą sławą, sekta, tajemnicza zbrodnia. To są moje klimaty. I początek był naprawdę mocny. Ten maleńki przedmiot, od którego się zaczęło, wzbudzał we mnie niepokój. Tylko potem przestałam czuć ten klimat. Trudno było mi zrozumieć, co kieruje Marcinem, że zachowuje się w taki, a nie inny sposób. Początkowo mu kibicowałam, później miałam ochotę nim potrząsnąć i powiedzieć, żeby się ogarnął. Nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść, ale to nie będzie moja ulubiona historia pióra tego autora.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka